Andrea Anastasi

i

Autor: Wojciech Artyniew

POLSKA - WŁOCHY. Andrea Anastasi: Możemy wygrać te igrzyska

2012-07-27 21:12

To moment, na który niecierpliwie czekają miliony kibiców. W niedzielny wieczór polscy siatkarze inaugurują udział w turnieju olimpijskim w Londynie spotkaniem z Włochami. Ten mecz może zadecydować o pierwszym miejscu w grupie, bo kolejni rywale biało-czerwonych nie należą już do potentatów. Trener Andrea Anastasi (52 l.) w rozmowie z „Super Expressem” zachęca do tonowania nastrojów, chociaż mówi też otwarcie: – Możemy wygrać te igrzyska.

„Super Express”: – Jesteście faworytem do złota. To pana martwi ze względu na rosnące ciśnienie i oczekiwania, czy dodatkowo mobilizuje?

Andrea Anastasi: – Wszyscy rywale mówią, że jesteśmy najsilniejsi i mamy zdobyć tytuł w Londynie. Trener Brazylijczyków Bernardo Rezende powtarza to ostatnio przy każdej okazji. To bardzo wygodne dla przeciwników, jeśli mogą przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Presja była, jest i będzie, ale my skupiamy się na tym, co mamy do zrobienia. Możemy wygrać igrzyska, ale równie dobrze pożegnać się z imprezą wcześniej. Chcemy jednak walczyć i pozostać w Londynie do samego finału.

– 36 lat temu Hubert Wagner obiecał złoto siatkarzy w Montrealu i je stamtąd przywiózł. Pójdzie pan w jego ślady?

– Polska długo czeka na powtórkę olimpijskiego tytułu w siatkówce. Moment jest dogodny, a ja mogę jedynie zapewnić, że mój zespół zawsze walczy o wygraną, bez względu na rodzaj zawodów. To jest mentalność, którą zaszczepiłem graczom.

 

– Zaczynacie meczem z Włochami, który może nam otworzyć drogę do pierwszego miejsca w grupie i łatwiejszej przeprawy w ćwierćfinale...

– Zaczynacie meczem z Włochami, który może nam otworzyć drogę do pierwszego miejsca w grupie i łatwiejszej przeprawy w ćwierćfinale...

 

 

– Ćwierćfinał tak czy inaczej trzeba wygrać, żeby cokolwiek zwojować w Londynie, więc szczerze mówiąc, mogę się do niego zakwalifikować zarówno z pierwszego, jak i czwartego miejsca.

– Wszystko jest zapięte na ostatni guzik przed inauguracją?

– Niestety, nie można swobodnie trenować w hali Earl’s Court, w której będzie się odbywać turniej olimpijski. Przed pierwszym meczem dostaliśmy tam tylko godzinę na głównej arenie i 30 minut w hali rozgrzewkowej. Ten obiekt jest tak obłożony meczami kobiet i mężczyzn, że nie ma innego wyjścia.
– Włosi się nas boją?

– Rozmawiałem długo z trenerami Italii, ale naprawdę nie obchodzi mnie, co oni sądzą na nasz temat. Wybrali inną drogę przygotowań do igrzysk, postanowili dać odpocząć zmęczonym starszym gwiazdom, grali mniej spotkań, ulgowo potraktowali Ligę Światową.
– Czy igrzyska to dla pańskiej drużyny największe wyzwanie mentalne?

– Na pewno wszystko jest tu inne, tłumy sportowców w wiosce, atmosfera wielkiego święta. Musimy być od tego wszystkiego możliwie najlepiej odizolowani, trzeba się uspokoić. Nie wolno nam niepotrzebnie zużywać energii.
– Mówi pan o koncentracji i wyciszeniu, jednak chyba nie da się nie denerwować przed startem turnieju?

– Nerwy? Dzisiaj autentycznie nie odczuwam żadnych i jestem zupełnie spokojny, ale nie da się ukryć, że w niedzielę emocje nieźle podskoczą.

 

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze