„Super Express”: – Jesteście faworytem do złota. To pana martwi ze względu na rosnące ciśnienie i oczekiwania, czy dodatkowo mobilizuje?
Andrea Anastasi: – Wszyscy rywale mówią, że jesteśmy najsilniejsi i mamy zdobyć tytuł w Londynie. Trener Brazylijczyków Bernardo Rezende powtarza to ostatnio przy każdej okazji. To bardzo wygodne dla przeciwników, jeśli mogą przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Presja była, jest i będzie, ale my skupiamy się na tym, co mamy do zrobienia. Możemy wygrać igrzyska, ale równie dobrze pożegnać się z imprezą wcześniej. Chcemy jednak walczyć i pozostać w Londynie do samego finału.
– 36 lat temu Hubert Wagner obiecał złoto siatkarzy w Montrealu i je stamtąd przywiózł. Pójdzie pan w jego ślady?
– Polska długo czeka na powtórkę olimpijskiego tytułu w siatkówce. Moment jest dogodny, a ja mogę jedynie zapewnić, że mój zespół zawsze walczy o wygraną, bez względu na rodzaj zawodów. To jest mentalność, którą zaszczepiłem graczom.
– Zaczynacie meczem z Włochami, który może nam otworzyć drogę do pierwszego miejsca w grupie i łatwiejszej przeprawy w ćwierćfinale...
– Ćwierćfinał tak czy inaczej trzeba wygrać, żeby cokolwiek zwojować w Londynie, więc szczerze mówiąc, mogę się do niego zakwalifikować zarówno z pierwszego, jak i czwartego miejsca.