Płonął żywcem

2008-02-18 23:45

Uff, niewiele brakowało! Amerykański kierowca P.J. Jones (39 l.) dosłownie w ostatniej chwili wyskoczył ze swojego samochodu, który stanął w płomieniach.

Do zdarzenia doszło na 19. okrążeniu rozgrywanego na torze w Daytona Beach wyścigu NASCAR. W dramatycznej kolizji wzięło udział aż 9 samochodów, a Ford Jonesa ucierpiał najbardziej.

- To był moment, nie wiedziałem, co się dzieje. Nagle zobaczyłem dookoła płomienie i pomyślałem: "OK, trzeba zwiewać". Moja reakcja była instynktowna - opowiadał Amerykanin już po dokładnych badaniach medycznych, które wykazały, że na szczęście nic mu się nie stało.

Dużo szczęścia miał również rodak Jonesa - Todd Bodine, który jako pierwszy minął linię mety.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze