- Tak dużo? Jestem zdziwiona - powiedziała z nieodpartym wdziękiem pani minister Joanna Mucha. - Nie mam pamięci do tych kwot, w końcu każdy kontrakt jest inny.
Premier, które w kontraktach z wykonawcami stadionu zagwarantował min. Mirosław Drzewiecki, a potem nieco je skorygował min. Adam Giersz, mają zostać wypłacone za CZAS pracy spędzony przy budowie obiektu, a nie za TERMINOWOŚĆ wykonania roboty. W praktyce więc opóźnienia - zgodnie z zawartymi umowami - nie powinny mieć wpływu na wysokość premii.
Minister Mucha znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Beznadziejnie sformułowane umowy zawarli jej poprzednicy, a teraz wszystko na nią. "Orły" z NCS mają do tych pieniędzy prawo - umów trzeba przestrzegać.