Jeszcze dzień wcześniej Botha przedstawiał dowody oskarżenia przeciwko lekkoatlecie, który w swoim domu strzelał do narzeczonej. Wypadł zresztą wyjątkowo blado na tle znakomicie przygotowanego obrońcy Pistoriusa, Barry'ego Rouxa.
Potem okazało się, że policjant ma odpowiadać za oddanie w 2009 r. serii strzałów w kierunku taksówki, w której - jak uważał - uciekał morderca. Jego czyn ma być przedmiotem sprawy sądowej w maju. Wiarygodność świadka oskarżenia została więc z miejsca podważona i sędzia zwolnił inspektora z dalszej części posiedzenia. To kolejny triumf obrony, która niezmiennie utrzymuje, że dowody zebrane dla sądu przez Bothę były tak wątłe, iż nie mogą mieć żadnego znaczenia dla przebiegu rozprawy. - Słaba jakość materiału dowodowego odkryła katastrofalne luki w śledztwie - grzmiał Roux.
Obrońcy Pistoriusa twierdzą, że policja nie ma żadnych świadków, iż biegacz popełnił morderstwo z premedytacją, a materiały dowodowe nie podtrzymują wersji przedstawionej przez prokuraturę.
Ta oczywiście podważa takie stanowisko. Prokurator Gerrie Nel podkreślał wczoraj, że Pistorius nadal może być uznany za mordercę, nawet jeśli sądził, że strzela przez drzwi do intruza.