W finale oddał pięć skoków powyżej 8 metrów, co nie udało się nikomu w ostatnim dziesięcioleciu. Jego rekord na otwartym stadionie wynosi 8,21 m - o 7 cm mniej od rekordu kraju Grzegorza Marciniszyna.
"Super Express": - Teraz już nawet nie wypada, by ten absolutny rekord pozostawił pan w cudzych rekach...
Marcin Starzak: - Ten rekord mam w głowie od dwóch lat. Ale nie zastanawiałem się nad tym, ile mogę skoczyć tego lata. Bo na otwartych stadionach nigdy nie wiadomo, na jakie trafi się warunki. Już łatwiej przewidzieć szóstkę w totolotku niż swój wynik latem (śmiech).
- Od kilku lat jest pan najlepszy w kraju, ale musiał pan nieco poczekać na medal wielkiej imprezy...
- O medalu marzyłem zawsze, ale jego brak mnie nie podłamywał. Byłem pewny, że w końcu się przebiję na podium.
- Czy przed próbami myśli pan o wyniku, czy - niczym Adam Małysz, o dobrych i równych skokach?
- Przed skokiem najlepiej nie myśleć o niczym. Trzeba skumulować w sobie energię. A ze stresem nauczyłem się już sobie radzić.