Dowiedzieliśmy się o wstydliwej sprawie skrywanej przed opinią sportową. Wstrzymano stypendia mistrzom świata w kajakarskich dwójkach: Markowi Twardowskiemu (30 l.) i Adamowi Wysockiemu (35 l.) oraz ich koledze Pawłowi Baumannowi (26 l.).
Wszyscy są posądzeni o picie alkoholu podczas zgrupowania kadry narodowej w Szklarskiej Porębie.
- Trener Włodarczyk wyczuł podobno, że piliśmy alkohol i na podstawie jego nosa pozbawiono nas środków do życia - irytuje się Marek Twardowski, który podczas inauguracji igrzysk w Pekinie był chorążym polskiej ekipy.
- Nic takiego nie miało miejsca, nikt nie pytał nas o wyjaśnienie, nie zwołano komisji dyscyplinarnej. Potraktowano nas jak śmieci - żali się "Twardy". - Przecież nawet mordercy mają prawo do obrony w sądzie. Wysłaliśmy też pismo do Ministerstwa Sportu, ale odpowiedzi nie ma. Zatrudniliśmy więc prawnika i jeśli nie otrzymamy satysfakcji, sprawa trafi do sądu.
Zawodnicy od 3 miesięcy nie dostają stypendium, ale nie przestali ćwiczyć. - Trenujemy teraz za darmo, chociaż mamy na utrzymaniu rodziny. To wszystko wygląda na "popisówkę" nowo wybranych władz związku - sądzi Twardowski, któremu cofnięto stypendium 4000 złotych brutto.
Pełniący obowiązki trenera kadry mężczyzn Robert Włodarczyk (36 l.), którego relacja z obozu była podstawą ukarania olimpijskiego chorążego i jego kolegów, podtrzymuje zarzuty:
- Nie dotrzymali ustalonych zasad współpracy na zgrupowaniu - wyjaśnia "Super Expressowi". - Poinformowałem o tym zarząd związku i sugerowałem naganę. Mam dowody - zapewnia.
Klątwa chorążego
To jakaś klątwa. Marek Twardowski nie jest pierwszym chorążym polskiej reprezentacji olimpijskiej, który ma kłopoty z powodu alkoholu. Przed nim to samo przydarzyło się Paulinie Ligockiej (25 l.), chorążemu polskiej reprezentacji na IO w Turynie, która została przyłapana, gdy podpita jechała na rowerze.