Podopieczny trenera Pawła Słomińskiego jako pierwszy z Polaków dotarł do finałowej rozgrywki w Gwangju (po nim uczynił to Paweł Juraszek na 50 m kraulem).
W finale zajmował piątą lokatę po pierwszej długości basenu (50 m). Po kolejnej był już czwarty i tak pozostało do mety. Uzyskał najlepszy swój tegoroczny rezultat 1.56,37 min. Do podium zabrakło mu jednak 0,52 s. Tytuł mistrza świata obronił Rosjanin Jewgienij Ryłow – 1.53,40 wyprzedzając mistrza olimpijskiego, Ryana Murphy’ego – 1.54,12.
To trzecia z rzędu światowa impreza na długim basenie, w której „Kawa” nie stanął na podium. Tym razem jednak podium było bliskie, w przeciwieństwie do igrzysk olimpijskich 2016 i mistrzostw świata 2017, gdzie najlepszy polski pływak odpadał w eliminacjach.
W piątek 26 lipca na basenie w Gwangju padły trzy rekordy świata: na 200 m klasycznym mężczyzn - Anton Czupkow (Rosja) 2.06,12 min, na 50 m motylkiem mężczyzn - Caeleb Dressel (USA) 49,50 s oraz na 200 m grzbietowym kobiet – Regan Smith (USA) 2.03,35. Co ciekawe – Amerykanie pobili rekordy w seriach półfinałowych.