- Jest 120 minuta dogrywki, mamy rzut karny... Gdy do piłki podchodził Gyan, byłem przekonany, że strzeli na 2:1 i już nic nie odbierze nam wygranej. Już zastanawiałem się, z kim zagramy w półfinale. Ale szczęście odwróciło się od nas. Potem był konkurs karnych, który przegraliśmy i Urugwaj cieszył się z awansu, choć zasłużyła na niego Ghana - wspomina w rozmowie z "Super Expressem" Rajevać.
- Naprawdę wierzy pan, że Ghana mogła zostać mistrzem świata?
- Tak, ale ręka diabła zabrała nam tytuł. Gdyby Luis Suarez nie wybił ręką piłki z bramki, to Ghana byłaby w najlepszej czwórce na świecie. Może w Urugwaju Suarez jest bohaterem, ale dla mnie to oszust. Nie chcę słyszeć porównań do Diego Maradony i jego ręki Boga. Powtarzam: to była ręka diabła! Uważam, że trzeba szybko zmienić przepisy. W takich sytuacjach zamiast rzutu karnego, sędzia powinien uznać gola.
- Jak reagował potem Gyan?
- Płakał, a z nim cała drużyna. Nie mam do niego pretensji, był najlepszym piłkarzem Ghany na mundialu. Pocieszałem go, że w takich momentach pudłowali też Diego Maradona, Roberto Baggio i Kazimierz Deyna.
- Poprowadził pan Ghanę do zwycięstwa nad rodakami z Serbii...
- Tak, czułem wielki ciężar psychiczny, bo grałem przeciwko rodakom i Radomirowi Anticiowi, który wprowadzał mnie do zawodu trenerskiego. Wygraliśmy i teraz pół Serbii nie może mi tego wybaczyć... Oj, przybyło mi kilka lat po tym meczu (śmiech).
- Dlaczego na mundialu tak słabo zagrały drużyny z Afryki?
- To błędne myślenie, że skoro mundial odbywał się w Afryce, to drużyny z tego kontynentu mają być najlepsze. Już podczas Pucharu Narodów Afryki widziałem, że Kamerun, Wybrzeże Kości Słoniowej i Nigeria nie są w dobrej formie. Nie oczekiwałem cudów ze strony RPA. Byli gospodarzem, ale to, co pokazali, to maksimum ich możliwości.
- Kto wygra mundial?
- Stawiałem na Niemców, ale nie dali rady Hiszpanom. W tej sytuacji typuję zwycięstwo Hiszpanii. Jednak nie lekceważyłbym Holandii. Mają dwóch genialnych piłkarzy: Sneijdera i Robbena.
- Dalej będzie pan pracował z reprezentacją Ghany?
- Kontrakt mam do sierpnia. Na razie nikt z federacji ze mną nie rozmawiał o jego przedłużeniu. Teraz odpoczywam w stolicy, w Akrze, a w poniedziałek wracam do Serbii.
- Interesuje pana praca w Polsce?
- Oczywiście, to atrakcyjny kierunek. Mój dobry znajomy Dragomir Okuka zawsze ciepło się wypowiada o Polsce. Mówił, że warto do was przyjechać. Poza tym Polska leży w Europie i miałbym stąd blisko do Serbii (śmiech).