- Jakimś przedmiotem porysował mi prawy bok samochodu (nowa Skoda Superb – red.), którym teraz musi się zająć lakiernik. Poza tym ukradł nakrętki na wentyle, bo pewnie chciał mi wypuścić powietrze z kół. Nie spodziewał się jednak, że wszystko nagrał monitoring. Zgłosiłem sprawę na policję, straty wstępnie wyceniam na około 5.000 zł – mówi „Super Expressowi” trener Szafranek.
Powodem napadu szaleństwa Chińczyka były jego roszczenia finansowe. Domagał się od AZS AWF-u Gdańsk pieniędzy z góry za ligowe występy w maju i czerwcu. Ponieważ klub stanowczo odmówił, Azjata w proteście nie wystąpił w półfinałowym dwumeczu ekstraklasy z Dekorglassem Działdowo (0:3, 1:3).
- Nie powinien narzekać na finanse. Wei Shihao miał płacone na bieżąco plus extra 7 tysięcy złotych premii za punkty. Mało tego, pomagałem zawodnikowi we wszystkich codziennych sprawach. Szkoda, że tak szybko o tym zapomniał - przypomina szkoleniowiec.
Chińczyk do gdańskiego AZS AWF przeszedł z francuskiego Stella la Romagne. Gdański klub do tej pory nie miał z przybyszem problemów. Do czasu... - Przyszedł do nas jako gwiazda i miał być numerem 1. O jego pozasportowych wyczynach wcześniej nie wiedzieliśmy. Dopiero później zaczęły docierać z Francji na jego temat niepokojące informacje, które niestety się potwierdziły - dodaje Szafranek.
Obecnie Chińczyk występuje w Pro Tourze w Słowenii i w Polsce szybko go nie zobaczymy. - Zaraz po incydencie Wei Shihao szybko wyjechał do Chorwacji, gdzie stara się o tamtejszy paszport. Do Polski pewnie przyjedzie we wrześniu, bo ma już podpisany kontrakt z Działdowem – podsumował trener gdańskiej drużyny.