Do połowy grudnia nie skakał na nartach na śniegu, bo w kraju żadna ze skoczni nie była przygotowana. Nie był powołany do reprezentacji na konkursy w Klingenthal, Kuusamo ani w Lillehammer. Wystąpił dopiero w Titisee-Neustadt zdobywając od razu pucharowe punkty.
Szybko przegonił punktowym dorobkiem Dawida Kubackiego, z którym przyszło mu rywalizować o ostatnie, piate miejsce w reprezentacji na Soczi. Trener Łukasz Kruczek wybrał Kubackiego.
Atutami po stronie Dawida był jego wiek (24 l.), większe doświadczenie w imprezach najwyższej rangi, potwierdzone brązowym medalem w konkursie drużynowym MŚ 2013. Po stronie Klimka – młodość, chłopięca odwaga i wyniki lepsze od Dawida.
Klimek Murańka po konkursie w Zakopanem: - To była masakra
Łukasz Kruczek i cały sztab szkoleniowy mieli bardzo twardy orzech do zgryzienia. Mieli świadomość, że żaden z dwóch konkurentów nie był gorszy od drugiego. Nie mogli postawić na obu, bo wymagał tego limit zgłoszeń narzucony przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. A zarazem mieli komfort, bo mogli wybierać mocnego zawodnika, a nie dookoptować „za uszy” outsidera.
W minioną sobotę trener Kryczek wystawił Kubackiego i Murańke do konkursu drużynowego w Zakopanem, żeby sprawdzić ich, jak zachowają się pod najwyższą presją czyli w obliczu spragnionej sukcesu polskiej publicznośći. Egzamin zdał w pełni Kubacki będąc najlepszym zawodnikiem polskiego kwartetu. Murańka zdobył najmniej punktów. To samo mogłoby zdarzyć się w Soczi, gdzie presja psychiczna będzie jeszcze wyższa. Choć z drugiej strony - wcale nie musiałoby tak się stać.
Ale nie dziwmy się trenerowi i jego asystentom, że woleli postawić na odporność. I miejmy nadzieję, że dowiodą, iż mieli słuszność.