Soczi 2014, Justyna Kowalczyk, złamana stopa

i

Autor: "Super Express"

Soczi 2014. Justyno! Zasłużyłaś na 100 złotych medali

2014-02-10 3:45

To się w głowie nie mieści. Ta dziewczyna jest z żelaza! Justyna Kowalczyk (31 l.) wystąpiła w biegu łączonym 2x7,5 km w Soczi ze złamaną kością śródstopia! Ale nasza zawodniczka wcale nie zamierza rzucać w diabły olimpijskich marzeń. Mimo że bardzo cierpi, a uraz jest poważny, wystartuje w czwartek w biegu na 10 km stylem klasycznym! Już za to należy się jej worek medali.

- Justyna doznała złamania trzonu piątej kości śródstopia stopy lewej - mówi "Super Expressowi" dr Stanisław Szymanik, lekarz ortopeda z misji olimpijskiej w Soczi opiekujący się naszą biegaczką. - Nie ma zagrożenia, że sprawy ulegną pogorszeniu. Wszystko zależy od odpowiedniej procedury medycznej - zapewnia.

Przeczytaj: Agnieszka Radwańska po zwycięstwie Polski ze Szwecją: To Alicja zagrała świetnie

"Prześwietlenie mojej stopy. Z pozdrowieniem dla wszystkich ekspertów. Spokojnie, biegam dalej" - napisała Kowalczyk na swojej stronie internetowej.

- Justyna chce wystartować w biegu na 10 km w czwartek - potwierdza dr Szymanik. - O tym, co będzie dalej, zadecyduje razem z trenerem. Zaproponowałem pewien sposób postępowania i zobaczymy, jaka będzie decyzja.

Justyna przyjmuje silne środki przeciwbólowe, ale jej lekarz zapewnia, że nie powtórzy się sytuacja z 2005 r., gdy przez nieświadome użycie niedozwolonej substancji Polka została ukarana zawieszeniem za złamanie przepisów antydopingowych.

- Za podawane środki farmakologiczne biorę pełną odpowiedzialność. Są w absolutnej zgodności z przepisami antydopingowymi - zapewnia nas dr Szymanik. - Stosujemy różne środki farmakologiczne, ale nie tylko. Dochodzi fizjoterapia, dbamy o to, by nie przeszkadzał obrzęk. Justyna dostaje też specjalne wkładki do buta narciarskiego uśmierzające ból.

Kowalczyk mówiła w Soczi, że chce zbadać stopę dopiero po biegu na 10 km. A jednak podjęła inną decyzję.

- Uznaliśmy wspólnie, że nie ma sensu czekać. Zrobiliśmy w niedzielę zdjęcie rentgenowskie w trzech projekcjach. Od razu podejrzewałem złamanie, zupełnie nie wyglądało mi to na stłuczenie - przyznaje dr Szymanik.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze