Kiedy po 17. biegu dnia, w którym Polak rywalizował z rekordzistą świata Amerykaninem Shanim Davisem, na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:45.00, wszyscy w hali Adler Arena przecierali oczy ze zdumienia. Taki rezultat Bródki dawał mu nie tylko prowadzenie w konkurencji, ale i realną szansę na złoty medal. To się nikomu nawet nie śniło przed startem zawodów.
Przed ostatnim startem dnia wiadomo już było, że Polak ma wymarzony medal, ale Holender Verweij zakończył identycznym wynikiem jak Bródka. Chwila nerwowego oczekiwania i wreszcie werdykt fotokomórki – nasz zawodnik wygrywa o 0,003 sekundy! Trzy tysięczne zdecydowały o złotym medalu igrzysk olimpijskich!
Bródka zdradził sekret rewelacyjnego wyniku na 1500 metrów. Okazały się nim płozy jego łyżew. Nasz zawodnik zmienił nowsze na starsze, używane od dłuższego czasu i to był strzał w dziesiątkę.
- Miałem nowe płozy, ale po biegu na 1000 m doszedłem do wniosku, że nie jadą tak jakbym chciał. Był problem, żeby dostać bardzo dobre płozy, takie jak mają Holendrzy. Trzy czy cztery razy zmieniałem płozy na nowe, ale wracałem w końcu do starych sprawdzonych, w których mogę przejechać szybciej.
- Wiedziałem, że w Soczi chcę powalczyć – opowiadał Bródka. - Niektórzy nie wierzyli, inni nie sądzili, że mogę liczyć choćby na dziesiątkę. Po zdobyciu Pucharu Świata wiedziałem już jednak, że jestem w stanie rywalizować z przeciwnikami przygotowującymi się w profesjonalnych grupach. Że jeśli się chce, można osiągnąć najwyższe cele. To były determinacja i wyrzeczenia, nie życzyłbym nikomu przygotowywać się w takich warunkach jak ja.
MŻ, Soczi