W polskich niższych ligach czasem dzieją się takie rzeczy, że nie potrafiliby tego wyjaśnić nawet eksperci z Archiwum X. Piłkarze potrafią przez 90 minut kopać się po nogach (dobrze, że nie po czołach), by w ostatniej akcji meczu zdobyć kapitalnego gola po indywidualnej akcji w stylu Messiego, przewrotce, czy strzale w okienko z 40 metrów.
Ekstraklasa: Kto zagra w grupie mistrzowskiej? Ktokolwiek zadecyduje, będzie chaos! [ANALIZA]
ŁKS Łódź w ostatniej kolejce nieco zaprzeczył temu typowemu obrazowi 3. ligi, bo efektownie i efektywnie grał przez całe spotkanie. Gospodarze wygrali z Bronią Radom aż 8:0, ale uwagę wszystkich przykuła ostatni gol. Do rzutu wolnego tuż przy linii środkowej boiska podszedł bowiem Przemysław Kocot i postanowił, że strzeli sobie na bramkę. Nie wiemy, czy kopnął na wiwat, czy faktycznie tak celował, ale trzeba przyznać jedno - wyszło imponująco.
Chłopie, szykuj się na powołanie do reprezentacji. Jeśli selekcjoner Adam Nawałka zobaczy to nagranie, będzie miał już jednego pewniaka do wyjazdu na Euro 2016.
Bramka Przemysława Kocota w dziejszym meczu z Bronią Radom (8:0) 8| #ThugLife pic.twitter.com/JJoAAvuRHN
— Łódzki Klub Sportowy (@LKS_Lodz) 10 kwietnia 2016