Michael Phelps bardzo szczerego wywiadu udzielił CBS News. - Był taki moment, że nie chciałem żyć - te słowa najbardziej utytułowanego olimpijczyk w historii wywołały ogromne poruszenie wśród fanów. Kibice zaczęli zastanawiać się, dlaczego człowiek, który ma na koncie 28 medali igrzysk olimpijskich, miałby myśleć o autodestrukcji. - My olimpijczycy poświęcamy się przez cztery lata i czekamy na igrzyska. A potem, kiedy igrzyska się kończą, w pewien sposób jesteśmy zagubieni - wytłumaczył 32-letni pływacki mistrz.
- Nie wiesz wtedy, co robić, dokąd iść, z kim porozmawiać. I wielu z nas cierpi na depresję - mówił rekordzista igrzysk o poolimpijskiej depresji, w którą wpada wielu sportowców. - Myślę, że to jest coś, o czym do tej pory nikt tak naprawdę nie mówił. Zakłada się, że jesteśmy wielkimi, silnymi osobami, które nie mają słabości, że jesteśmy perfekcyjni. Jeśli o mnie chodzi, nosiłem to w sobie bardzo długo, nie mówiąc nikomu. Częściowo pewnie dlatego, że bałem się odrzucenia - szczerze przyznał Michael Phelps.
Multimedalista długo walczył z demonami sam. Dopiero przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro skorzystał z pomocy terapeuty. To bardzo mu pomogło. - Zrozumiałem, że to nic złego, jeśli źle się z tobą dzieje. Nikt nie jest idealny. Wszyscy mamy problemy, trudne momenty. Dla mnie najważniejsze było to, że się otworzyłem i zacząłem o tym mówić, prosić o pomoc - zdradził.
Michael Phelps jak nikt zna więc rozterki sportowców. Nic dziwnego, że postanowił podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Od początku roku przemierza Stany Zjednoczone, by opowiadać o problemach z przeszłości. - Jeśli dzięki temu uratuję jedno życie, dwa, sto, będzie to znacznie lepsze od zdobycia złotego medalu - powiedział w przejmującym wywiadzie 23-krotny złoty medalista igrzysk olimpijskich.
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin