- Przecież moje wyniki nie są wcale gorsze od tych, które uzyskiwałem dokładnie rok temu - zauważa Majewski, który na niedawnych mistrzostwach Polski w Bielsku-Białej pchnął kulę na odległość 21,25 metra. - W zeszłym sezonie forma przyszła pod koniec lipca. I tak samo ma być teraz. Daleko pchać mam w mistrzostwach Europy i w drugiej części sezonu - tłumaczy kulomiot.
- Zresztą na mistrzostwa Europy mam pewien plan. Zawody zaczynają się 27 lipca. 26 są z kolei imieniny Anny, a tak mają na imię moja żona i moja mama. Chcę więc im zrobić prezent. Oczywiście najlepiej w kolorze złotym - zdradza Majewski, który ciągle pracuje nad techniką. Ale tylko po to, by ją poprawić, a nie zmienić.
- Na pewno nie zamienię mojej techniki na obrotową. Jestem na to za duży, mam niewystarczająco sprawne stopy, zresztą koło bywa dla mnie za małe już przy technice doślizgu - wyjaśnia.