Josef Sural wraz z kolegami wracał busem z meczu Alanyasporu z Kayserisporem. Niedaleko miasta Dinek w nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do fatalnego wypadku. Kierowca zasnął za kierownicą, a pojazd dachował i wypadł z drogi. Zdarzenie wyglądało bardzo niebezpiecznie i niedługo później okazało się, że miało opłakane skutki. Klub potwierdził, że Josef Sural nie żyje. 28-letni reprezentant Czech zmarł z powodu obrażeń, odniesionych po wypadku busa.
Lekarze przez jakiś czas walczyli o życie sportowca, który do szpitala trafił w stanie krytycznym. Według mediów, bezpośrednią przyczyną zgonu był poważny uraz głowy. "Josef Sural doznał urazu głowy i poważnych obrażeń brzucha. Doszło także do złamania obu nóg. Niestety, obrażenia były zbyt rozległe. Nie ma za to niebezpieczeństwa utraty życia przez pozostałych piłkarzy, którzy tracili do szpitala" - czytamy w komunikacie placówki.
Oprócz Surala w busie znajdowało się jeszcze kilku piłkarzy Alanyasporu. Byli to między innymi znani z Premier League Papiss Cisse czy Steven Caulker. Żaden z nich nie doznał jednak tak poważnych obrażeń jak Sural.