Górskie służby ratunkowe jak tylko mogą przestrzegają wszystkich sympatyków wypraw w wysokości, aby mieli na uwadze zimową aurę i czającą się za nią niebezpieczeństwa. Nawet jednak jeśli jest się osobą doświadczoną w starciach z górskich żywiołem, to wszystkich rzeczy po prostu nie da się przewidzieć. Tragicznie przekonał się o tym polski triathlonista Krzysztof Ślęzak, który zginął w tragedii po słowackiej stronie Tatr.
Tak pożegnano mistrza - pogrzeb Ryszarda Szurkowskiego
"Głos Wielkopolski" podaje, że lawina, która spadła na Słowacji, przysypała trzy osoby, w tym właśnie Ślęzaka. Tylko jeden człowiek z tego grona zdołał wydostać się spod śniegu. - Wciąż nie możemy uwierzyć, że wiadomość o śmierci Krzyśka to fakt... Zawsze uśmiechnięty, zafascynowany życiem, biznesem i sportem - napisał na Facebooku klub triathlonowy, którego członkiem był Ślęzak.