Trenuje w klitce a wygrywa!

2008-09-01 8:25

Problemy tylko wzmacniają Leszka Blanika.

Otwiera drzwi sali gimnastycznej. Cofa się do końca korytarza. Stamtąd zaczyna rozbieg. W takich skandalicznych warunkach Leszek Blanik (31 l.) trenuje ewolucje, które w Pekinie dały mu tytuł mistrza olimpijskiego w skoku przez stół.

Nasz gimnastyk ćwiczy tak już od 12 lat, odkąd trenuje w gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.

- Czasem trzeba poprosić studentów, którzy czekają na zajęcia, o ciszę albo o przesunięcie się - opowiada. - Ale nie mam pretensji do władz uczelni. Przeciwnie, pamiętam, jak byłem szczęśliwy, gdy w roku 1996 AWFiS przyjęła w swoje mury ośrodek szkolenia gimnastyków.

Blanik, twardziel, jakich mało w polskim sporcie, nie chce narzekać, ale widać wyraźnie, że to nie są warunki godne mistrza. Sala jest... za krótka, by wykonać pełny rozbieg. Dlatego 40-50 razy w tygodniu Blanik musi biec przez uczelniany korytarz. Po drodze mija kosz na śmieci, przebiega przez uchylone drzwi...

- To nie jest tak, że nigdy na nic nie narzekam, czasem mi się zdarza, ale warunki w AWFiS naprawdę mnie nie irytują - zapewnia złoty medalista z Pekinu. - Trzeba ćwiczyć w takich warunkach, jakie są. A problemy mogą tylko wzmocnić - uważa Blanik. Sportowcowi za takie słowa należy się uznanie, ale działacze, którzy zmuszają mistrza olimpijskiego do trenowania w klitce, powinni się wstydzić!

Najnowsze