Sprawa brutalnego morderstwa Daniela Correi Freitasa wstrząsnęła całą Brazylią. 24-letni piłkarz Sao Paulo FC został znaleziony martwy w lesie nieopodal miejscowości Sao Jose dos Pinhais. Miał odcięte genitalia i bardzo głębokie rany cięte szyi, które niemal doprowadziły do ucięcia głowy. Podejrzanym jest brazylijski biznesmen Edison Brittes Junior. Według pierwotnych ustaleń miał zabić Freitasa w ramach... zemsty za próbę gwałtu na jego żonie.
24-latek został zaproszony do domu Brittesa Juniora na urodziny jego córki. Piłkarz podobno bardzo się upił i - według zeznań kilku świadków, w tym samego podejrzanego - próbował zgwałcić żonę biznesmena. Wtedy ten zrzucił go z kobiety, następnie dotkliwie pobił. Policja wciąż ustala dokładny przebieg zdarzeń, ale wiele wskazuje na to, że Freitas został następnie przewieziony w bagażniku do pobliskiego lasu. Tam miał być torturowany i ostatecznie zamordowany. Jego zwłoki przeciągnięto kilkadziesiąt metrów, a następnie porzucono.
- Kiedy otworzyłem drzwi, zobaczyłem go na mojej żonie, wołała pomocy. To co zrobiłem jest czymś, co w Brazylii zrobiłby każdy mężczyzna dla swojej kobiety. (...) Musiałem to zrobić, gdy ściągałem go z mojej żony, rzuciłem na podłogę i chroniłem ją przed gwałtem tego zwyrodnialca - powiedział Edison Brittes Junior, który jednocześnie przyznał się do morderstwa. Tę wersję potwierdziła jego córka. Oni oboje oraz żona biznesmena trafili do aresztu.
Teraz jednak pojawiają się nowe fakty w tej sprawie. Do dowodów dołączył bowiem zapis rozmowy telefonicznej Brittesa Juniora, jaką przeprowadził on niedługo po morderstwie. W niej nie mówi nic o gwałcie. Twierdzi też, że jego córka dobrze znała piłkarza, choć we wcześniejszych wypowiedziach opowiadał, że nie miała z nim nic wspólnego.
- Allana (córka Brittesa - przyp. red.) była jego dobrą koleżanką, on przyjechał tylko na jej urodziny. Podobała mu się, wiesz jak to jest. Przejechał kawał drogi, żeby tu być, wszyscy go lubili. Trudno mi o tym mówić. Moja córka jest zdruzgotana. Jezu, musiałem dać jej coś na uspokojenie... Nikt nie wie co się stało. Wiesz jak duży jest mój dom. (...). Był bardzo pijany. Był szalony, absolutnie się upił. Ledwo mógł stać - czytamy w zapisie wspomnianej rozmowy.
Na ten moment nie wiadomo, czy dowód ten wniesie coś do sprawy. Częściowo podważa jednak teorię Brittesa Juniora o próbie gwałtu na żonie. Policja wciąż prowadzi śledztwo.