Ważący ponad 200 kg "Butterbean" wygląda na niezdarnego grubasa, ale potrafi potężnie uderzyć.
- W prawym ręku ma młot, dlatego będę się bał jego ciosów jak ognia - zapowiadał "Pudzian", zdradzając nam swój plan na tę walkę. - Schodzić z linii ciosów i w odpowiednim momencie go obalić. W parterze będzie bezradny jak żółw - mówił.
Przeczytaj koniecznie: Wszystko o KSW
Mariusz w 100 procentach zrealizował swój plan. Na początku Esch trafił co prawda dwa razy Polaka w twarz, ale nie były to mocne ciosy. Pudzianowski umiejętnie utrzymywał dystans, wyprowadzając pojedyncze uderzenia i kopnięcia.
Wreszcie, po 30 sekundach, przystąpił do ataku. Najpierw zamarkował cios, aby po chwili złapać zaskoczonego Escha za nogę i powalić na matę. Jeszcze moment i już siedział na wywróconym na plecach rywalu i okładał go pięścią. To "młotkowanie" po głowie trwało 44 sekundy. W końcu bezradny "Butterbean" się poddał.
Patrz też: Widzew ma atak marzeń
W drugiej walce, która elektryzowała wypełnioną po brzegi Atlas Arenę w Łodzi, Przemysław Saleta (42 l.) pokonał Marcina Najmana (31 l.), choć to "El Testosteron" dominował przez niemal cały pojedynek.