W meczu z Fenerbahce (1:5) 31-letni Obraniak zszedł z boiska już w 30. minucie, kiedy po jednym ze sprintów omal nie zasłabł. Zaniepokojony sztab medyczny Rizesporu wysłał go natychmiast do szpitala, a sportowy świat obiegła plotka, że reprezentant Polski doznał ataku serca. Po kilkunastu godzinach Obraniak wyjaśnił sytuację. - Nie miałem zawału, moje serce jest zdrowe. Niedawno przeszedłem ciężką grypę, która nie została do końca wyleczona. W trakcie meczu z Fenerbahce poczułem się słabo właśnie z tego powodu. Nie ma jednak powodów do obaw. To tylko pogrypowe powikłania, w żaden sposób niezagrażające na szczęście mojemu zdrowiu i karierze - powiedział na łamach dziennika "L'Equipe" Obraniak.
Zobacz: Ludovic Obraniak zdradził powody zasłabnięcia: To nie był zawał! Tylko osłabienie po grypie [WIDEO]
Po tym meczu nerwowo było nie tylko z powodu obaw o zdrowie piłkarza Rizesporu. Autokar Fenerbahce został ostrzelany z broni palnej, a pocisk trafił w kierowcę, który w stanie krytycznym wylądował w szpitalu. Władze "Fener" domagają się z tego powodu zawieszenia rozgrywek.