Czteropiętrowy blok na obrzeżach Rawicza w województwie wielkopolskim. Tutaj mistrzyni i rekordzistka świata w rzucie młotem dorastała i do dziś ma swój pokój w mieszkaniu rodziców. Choć bywa tu rzadko, bo w ciągu roku szkolnego mieszka w akademiku AWF w Poznaniu, a podczas wakacji jeździ z zawodów na zawody lub zgrupowania treningowe.
Siniak tęskni
- Anitka od dziecka była mocno zbudowana, ale nigdy nie spodziewaliśmy się, że będzie uprawiać taką konkurencję, jak rzut młotem - mówi jej tata, Andrzej Włodarczyk.
Przyszła mistrzyni była dzieckiem żywym, ruchliwym, wszędzie jej było pełno. Gdy miała cztery lata, przyjeżdżała na rowerku na stadion, gdzie ćwiczyli sportowcy. A gdy miała lat dziesięć, sama zaczęła jeździć w drużynie speedroweru. Z kolei jako kibic chętnie jeździła z rodziną na mecze żużlowe Unii Leszno.
Miała zabawki typowe dla małej dziewczynki, ale...
- Zupełnie nie interesowała się lalkami i misiami - wyjawia ojciec. - Nawet jak przywiozłem jej z Niemiec w prezencie wózek dla lalek, nie bawiła się nim. Wolała sport. Dlatego też niewiele przebywała z koleżankami. Wiadomo, że przy sporcie są głównie chłopaki - dodaje.
Hodowała za to zwierzęta: chomiki, rybki. Teraz po mieszkaniu biega jej 10-letni pupil, kundelek Siniak. Tęskni za swoją panią, bo widuje ją tylko od święta.
W pokoju Anity dominują dzisiaj jej sportowe trofea, wywalczone w różnych dziedzinach. Próbowała wielu specjalności. Pierwszy sukces - medal w mistrzostwach dawnego województwa leszczyńskiego - przyszedł w czwórboju lekkoatletycznym, jeszcze na początku nauki w szkole podstawowej. Ale do międzynarodowej klasy doszła na torze speedrowerowym. W roku 1998 wywalczyła z kolegami drużynowe mistrzostwo Europy juniorów. Dziś sukcesy odnosi nadal jej brat, Adam (30 l.), który ściga się w Wielkiej Brytanii. Ona zaś od roku 2001 zajmuje się lekkoatletycznymi rzutami: najpierw kulą, potem dyskiem, wreszcie młotem.
Żywa, ale posłuszna
Speedrower to rodzaj "żużla bez silnika". Wyścigi na specjalnych rowerach, bez hamulców i z podniesioną kierownicą, odbywają się na krótkich torach pokrytych żużlową nawierzchnią. Sport raczej ekstremalny i nieprzewidujący osobnej rywalizacji dla kobiet. Trochę odbiegający od usposobienia Anity.
- Nigdy nie mieliśmy z nią problemów. Żywa, ale posłuszna, bez skłonności do konfliktów - chwali córkę pan Andrzej. - No i ten wspaniały charakter: nigdy nie chciała stać w miejscu. Zawsze dążyła do czegoś nowego.
Samochodu Anita jeszcze nie ma. Będąc w Rawiczu, wsiada do rodzinnego auta. Planuje jednak zakupić volkswagena golfa dzięki nagrodzie za złoty medal i rekord świata, wywalczonej w Berlinie (160 tys. dolarów).