Zespół przyszłego pana młodego wygrał ostatecznie spotkanie 3:1. Jak donoszą lokalne media, pani Lepackova, chociaż tak miło zaskoczona przez ukochanego przed meczem, w trakcie dziewięćdziesięciu minut ustrzegła się błędów i nie przyczyniła się do zwycięstwa zespołu swojego ukochanego. Pozostaje tylko pytanie, czy podobną sytuację w jakikolwiek sposób uwzględniają przepisy. Jakby bowiem nie patrzeć, pewien konflikt interesów wystąpił.
Tyle dobrego, Vajdecka wybrał sobie asystentkę. Przynajmniej nie korciło, żeby tak po oświadczynach nie zrobić od razu pierwszej awantury. Też na murawie, przy pierwszej różnicy zdań. Był faul, nie było i kto tu nie ma pojęcia o futbolu.