Piotr był wtedy szefem studenckiego radia, mieszczącego się w klubie "Karuzela", co sobotę prowadził "papierosowy koncert życzeń". Każdy mógł przyjść do studia i za paczkę papierosów zamówić ulubioną piosenkę (przeważnie dla dziewczyny). Piotrek zapowiadał piosenki, przekazywał dedykacje. Wszyscy już wtedy znali "Nurka". Jak nie osobiście, to ze słyszenia.
- Nie uwierzysz, ale dzięki temu, że facet z urzędu nadzoru lotniczego zapamiętał mnie z tych "papierosowych koncertów życzeń" sprzed 40 lat, mogłem szybciej załatwić zezwolenie na loty dla helikoptera, który zakupił Polsat. Nie pamiętał mnie jako ministra, prezesa, biznesmena, ale z "papierosowych koncertów życzeń" - opowiadał ze śmiechem, gdy wspominaliśmy przy winku te stare jelonkowskie czasy na urodzinach Maćka Petruczenki.
Potem wielokrotnie spotykaliśmy się na zawodach sportowych, lekkoatletycznych, bokserskich, igrzyskach olimpijskich w Turynie, w Pekinie. Zawsze uśmiechnięty, wulkan energii, pomysłów.
Był człowiekiem sukcesu. I w biznesie, i w sporcie, jako najmłodszy w Europie prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i jako prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Ludzie sukcesu częściej zawdzięczają swe osiągnięcia wadom niż zaletom. Piotrek zawdzięczał je zaletom. Tej energii, pomysłom, uśmiechowi...