Na początku roku założyła sobie zdobycie złotych medali w mistrzostwach Europy i świata. - Kiedy pierwszy punkt się spełnił w czerwcu, bardziej wierzyłam także w realizację drugiego. Ale nie czułam się pewna w Duisburgu, bo zimą przytrafiła mi się kontuzja pleców, wypadł miesiąc treningów, bóle męczyły mnie do kwietnia. Przygotowywałam się też do spóźnionej matury, przez co nie wystartowałam w pierwszych regatach Pucharu Świata i nie wiedziałam, czy znajdę się w reprezentacji - opowiada.
Maturę Walczykiewicz zdała, choć... - były trudności z matematyką - zdradza kajakarka. Teraz wierzy, że już nie zaliczy takiej wpadki jak w olimpijskim finale w Londynie. - Nie wiem dokładnie, co wtedy się stało, bo tylko raz zmusiłam się do obejrzenia filmu z tamtego wyścigu. Zapewne zaszkodził mi mój temperament. Za szybko chciałam wyjść na prowadzenie, zabrakło zimnej krwi i opanowania - wspomina.