Złote chłopaki!

2008-08-18 8:50

Mieli wygrać i wygrali. W wielkim stylu.

"Próbujcie nas dogonić, jak możecie. Ale i tak nie dacie rady" - taką wiadomość przekazała polska czwórka podwójna rywalom, którzy mieli złudzenia, że mogą wygrać z Polakami. Nie wygrali. Złoto dla Polski.

To był najbardziej jednostronny z wioślarskich finałów. Polska czwórka trzykrotnych mistrzów świata: Konrad Wasielewski (24 l.), Marek Kolbowicz (37), Michał Jeliński (28) i Adam Korol (34) prowadziła od startu do mety. Polacy byli faworytami, walczyli pod presją, ale wytrzymali ją.

"Super Express": - Miałeś złożyć deklarację po finale. Jaką?

Marek Kolbowicz, lider naszej osady: - Panie prezesie, panie ministrze, melduję wykonanie zadania!

- Co ci przyszło na myśl po minięciu mety?

- Bardzo dużo różnych myśli, ale generalnie: "Jezu! Jak dobrze, że się udało". Końcówka przygotowań była bardzo nerwowa, psychicznie byłem zniszczony.

- To było dla was najłatwiejsze czy najtrudniejsze zwycięstwo?

- Na tych regatach to był najłatwiejszy wyścig. Naprawdę. W półfinale powiedzieliśmy sobie, że musimy się upodlić. Im mocniej pojedziesz te dwa albo trzy dni wcześniej, tym lepiej. Bo wtedy łapiesz ten dół, a potem w wyniku kompensacji masz wystrzał. No i sprawdziło się. Dzisiaj było bombowo! Uwierzcie, to jest jak wygranie w totolotka!

- Przed igrzyskami mówiłeś, że brąz bierzesz bez wahania, to co teraz powiesz?

- O Jezu, ale byłby obciach! Wiem, że byście powiedzieli: "Miałeś płynąć po złoto, a skończyłeś z brązowym, czy traktujesz to jak porażkę?". Na szczęście nikt mi teraz takiego pytania nie zada.

- Ten decydujący wyścig wygraliście bezapelacyjnie

- Jak było 200 metrów do mety, to szukałem kamery, żeby się do niej uśmiechnąć. Byliśmy tak naładowani, że pod koniec trochę żeśmy się opierdzielali, ja też. Gdyby była taka konieczność, to moglibyśmy jeszcze pociągnąć.

Michał Jeliński: Będzie impreza!

- Te wszystkie medale, które zdobywaliśmy nie byłyby nic warte, gdybyśmy nie zdobyli tu złota. Igrzyska są raz na cztery lata, a czasami nawet raz na całe życie. Na szczęście medal już jest, więc można pomyśleć o... imprezie (śmiech).

Przyznam się, że przywiozłem tu komuś do wioski alkohol, ale teraz już go nie oddam. Akurat mieszkam w trójce z chłopakami z czwórki lekkiej, więc jesteśmy najbardziej medalodajnym pokojem w polskiej reprezentacji. U nas będzie najgłośniej i spać na pewno nie pójdziemy, bo już o czwartej nad ranem wyjeżdżamy do kraju.

Dagmara Korol, żona Adama, była wioślarka: Lepsi niż cztery lata temu

Bez tego sukcesu Adam nie byłby spełnionym sportowcem. Teraz jest. I nigdy nie stanowiło dla niego problemu to, że za "wodza" osady uważa się Marka Kolbowicza. Adam jest szlakowym i nadaje rytm wiosłowania, a Marek czuwa nad całością. Trochę się obawiałam tego finału, bo mnie i chłopakom tkwiło w pamięci to, co stało się cztery lata temu w Atenach, gdy przegrali podium o 0,07 sekundy. Wtedy byłam w ciąży i omal nie urodziłam z emocji (śmiech). Na szczęście ta osada jest lepsza niż poprzednia, z Aten, i po złoto popłynęli bardzo pewnie.

Halina Kolbowicz, mama Marka: Prosiłam syna o Mazurka

Kiedy żegnałam się z synem, powiedziałam mu: "Przywieź mi w końcu tego Mazurka". No i dzięki Markowi zagrali naszym Mazurka Dąbrowskiego - cieszy się pani Halina, mama Marka Kolbowicza.

Przy tak uroczystej okazji nie mogło obejść się bez wspomnień.

- Marek zaczął uprawiać wioślarstwo, gdy miał 14 lat - opowiada pan Józef, ojciec Marka. - Od początku był tak ambitny, że chciał zostać mistrzem świata - dodaje. - Upór to ma po mnie, a konsekwencję po mężu - wtrąca mama wioślarza, który niespełna dwie godziny po wyścigu zadzwonił do żony.

- Potwierdził, że przed startem bali się trochę, żeby się nie powtórzyły Ateny, gdzie do medalu zabrakło ułamków sekund - zdradza szczegóły rozmowy Aleksandra Kolbowicz.

Z kolei córki Marka bardziej niż z medalu cieszą się z tego, że tata już wkrótce wróci do domu.

- Tata obiecał, że pojedziemy razem na wakacje, jak wróci z Pekinu - mówi 9-letnia Basia. 2,5-letnia Karolinka jest mniej wymagająca. Od taty oczekuje tylko przywiezienia olimpijskich maskotek.

Najnowsze