Polki przegrały ostatni mecz grupowy kwalifikacji olimpijskich w Ankarze z Italią 2:3, ale już po 2 pierwszych straconych partiach wiedziały, że nie mają szans na półfinał i nie pojadą do Brazylii. Potem zaczęły grać... lepiej i o mało nie wyeliminowały rywalek z dalszej gry.
- To charakterystyczne, w mistrzostwach Europy grały jeszcze większymi falami – przypomina Niemczyk w rozmowie z „SE”. - Ten zespół miał potencjał, tyle że zupełnie nie został on wykorzystany przez sztab trenerski. Prowadzenie drużyny przez Jacka Nawrockiego określam mianem nieróbstwa, bo nie wyczuł, kiedy należy reagować, spóźniał się ze zmianami. A kiedy ich dokonywał, było już po herbacie. Nie winię dziewczyn, one zrobiły co mogły, jest mi ich zwyczajne żal - mówi trener "Złotek".
Czytaj: Siatkówka kobiet. Polki nie pojadą na igrzyska olimpijskie. Włoszki lepsze po tie-breaku
- Winię trenerów i związek, który nie chciał sięgnąć po szkoleniowca z doświadczeniem w pracy z kobietami. Bez tego awans mogliśmy zdobyć tylko cudem. Myślałem, że prezes Papke lepiej zna się na swojej robocie, ale myliłem się – kończy smutno Niemczyk.