Potwierdziły się spekulacje włoskich mediów sprzed kilku tygodni, że atakujący Resovii otrzymał ofertę z ligi japońskiej. Na lidera mistrzów Polski zasadza się - według doniesień "PS" - sponsorowany przez koncern tytoniowy klub JT Thunders, oferując mu 600 tys euro, dwa razy tyle co ma w Rzeszowie. Menedżer zawodnika Ryszard Bosek potwierdza, że propozycja wpłynęła, ale decyzja o transferze nie zapadła.
Resovia przegrała w lidze aż 8 z 26 meczów, a mimo to zajęła 2. miejsce w tabeli i zagra w finale kosztem mającej więcej wygranych na koncie Skry dzięki minimalnie lepszemu stosunkowi setów. W pewnym momencie rozgrywek wydawało się, że obrońcy tytułu nie mają szans na grę o złoto, bo ponoszą za duże straty i przegrywają mecze, których nie powinni przegrywać.
Zobacz: Bartosz Kurek zagra w Japonii? Jest kuszony GIGANTYCZNĄ kasą!
- Na początku sezonu byliśmy krytykowani, i słusznie, bo było za co - przyznaje Kurek. - Ostatnio jednak widać, że wzięliśmy się do pracy, zebraliśmy do kupy, w ciężkich momentach trzymaliśmy się razem jako grupa i jesteśmy teraz na takim poziomie, na jakim powinniśmy grać wcześniej - dodaje.
Mimo porażek z Zenitem i Lube w Final Four LM, Kurek uważa, że było to niezłe przetarcie przed finałem ekstraklasy. - Dobrze, że mieliśmy szansę grać mecze na wysokim poziomie, ale spotkania z Zaksą to będzie zupełnie inna historia - uważa najlepszy atakujący i serwujący gracz PlusLigi i przyznaje, że kiedy okazało się, iż Skra przegrała seta z BBTS - na wagę awansu Resovii do finału - zupełnie nie mógł w to uwierzyć.
- Byłem w szoku, nie sądziłem, że coś takiego może się wydarzyć - wspomina. - Brawo dla chłopaków z Bielska, że podeszli do tego meczu w sportowy sposób, bo umówmy się, że nie mieli za dużo do wygrania.