Nowozelandczyk, który zdobył w Pekinie olimpijskie złoto z siatkarzami USA, nigdy formalnie nie zgłosił się do polskiego konkursu, a mimo to nasz związek umieścił go na oficjalnej liście kandydatów. McCutcheon wysłał tylko e-maila, w którym wyraził wstępne zainteresowanie posadą. Chciał otrzymać więcej informacji z PZPS. Nie doczekał się. W nowym roku obejmie posadę szkoleniowca siatkarek USA.
- Nikt z waszego związku nie skontaktował się ze mną - wyjaśnia "Super Expressowi" McCutcheon. - Jeszcze raz chcę podkreślić, że moje zainteresowanie funkcją trenera reprezentacji Polski było szczere i prawdziwe. Wielka szkoda, że nie mogliśmy nawiązać żadnego dialogu na ten temat - ubolewa.
Nowozelandzki trener zastanawiał się też nad przedłużeniem kontraktu z męską reprezentacją USA. Ostatecznie postanowił poszukać nowego wyzwania.
- To był moment na podjęcie decyzji - tłumaczy. - Moja cudowna przygoda z amerykańską kadrą siatkarzy miała swój początek, środek i zakończenie. Wybrałem kobiecy zespół, bo uważam, że siatkówka jest jedna, a płeć ma drugorzędne znaczenie. Przyszedł czas na zmiany, a z polskiej federacji nie było odzewu...