„Super Express”: – Wiadomo, czego kibice spodziewają się w tym sezonie po reprezentacji siatkarzy, uznawanej za głównego faworyta igrzysk. A jak określić oczekiwania wobec kadry kobiet?
Joanna Kaczor-Bednarska: – Dwa ostatnie sezony pokazały, że dziewczyny chcą grać o najwyższe cele. W kuluarach mówią przynajmniej o powtórzeniu wyniku z Ligi Narodów 2023 (brąz – red.). Jeśli chodzi o igrzyska, to trzeba przede wszystkim wspomnieć o systemie kwalifikacji, który sprawia, że praktycznie nie będzie tam słabych zespołów. Formuła igrzysk też uległa zmianie, są trzy mniejsze grupy zamiast dwóch większych. Trzeba wygrać pewnie co najmniej dwa mecze, żeby wyjść z grupy. To byłby dobry początek, a co się ugra później, to już wszystko będzie na plus. Oczywiście, marzymy o medalu, ale ćwierćfinał czy półfinał wzięlibyśmy w ciemno. To grupa ambitnych zawodniczek. Mimo że na takim turnieju jak igrzyska będą potęgi, to przecież nasz zespół pokazywał już, że umie pokonywać i USA, i Włochy, i Chiny, i Turcję, czy o mało nie wyrzucić z mundialu późniejszych mistrzyń, Serbek. W fazie pucharowej jeden mecz może zdecydować o medalu. Dla mnie najważniejsze są dwie rzeczy: żeby nie pompować za bardzo balonika oraz by siatkarki miały pewność, że zrobiły wszystko, co mogły, a nie wyjeżdżały z poczuciem, że dałoby się wycisnąć więcej.
Trener Lavarini już nie musi przeklinać. Jest pewien: W tym roku będzie mniejsza presja
– Czy to, że Polki, mając od jesieni kwalifikację olimpijską, w Lidze Narodów nie muszą już się oglądać tak mocno na punkty rankingowe, pozwoli grać na większym luzie?
– Myślę, że ranking nie będzie tak całkiem bez znaczenia, skoro na jego podstawie zostanie rozlosowany skład grup turnieju olimpijskiego. A znając trenera Lavariniego i jego podejście, by piąć się wytrwale na szczyt i traktować poważnie każdy mecz, jestem przekonana, że ambicją tego zespołu będzie walka o każdy punkt w każdym spotkaniu.
Nieoczekiwana informacja o siatkarzach Nikoli Grbicia. PZPS przekazał to oficjalnie
– Przed Ligą Narodów kadra rozegrała dwa sparingi z Holenderkami, wygrany i przegrany. Te mecze już nam coś ważnego pokazały, czy nie należy się zbytnio przywiązywać do ich przebiegu?
– Zawsze warto bacznie obserwować kolejne występy, choć wiadomo oczywiście, na jakim etapie przygotowań jesteśmy, jak niewiele niektóre zawodniczki miały czasu na odpoczynek. Dużo mamy dziewcząt, które dołączyły do reprezentacji. Jest to dla Lavariniego pole do sprawdzenia, kto mógłby wejść do zespołu lub otrzymać szansę w Lidze Narodów. Wynik idzie w świat, a choćby w przypadku Holenderek, z którymi gramy zaraz w Turcji, wyraźna porażka w pierwszym sparingu może pozostać w głowach. Może będą nas przez to inaczej traktować.
– Trener pani zdaniem ma sporo dylematów personalnych z wyborem składu olimpijskiego czy wręcz przeciwnie?
– Pierwsza rzecz to wątpliwości związane ze zdrowiem siatkarek, myślę przede wszystkim o Marysi Stenzel, która musi dojść do siebie po operacji wyrostka. Na jej powrót Lavarini bardzo będzie czekał, ale pozostaje pytanie, kiedy to nastąpi. Wydaje mi się, że jeśli ona dojdzie do siebie, to najwcześniej na samą końcówkę, ostatni turniej Ligi Narodów. Pewnie także na pozycji drugiej atakującej Lavarini może mieć znaki zapytania, jeśli spojrzymy na obecność Malwiny Smarzek i jej ewentualną rywalizację z Moniką Gałkowską. Byłabym zdziwiona, gdyby zmieniła się para rozgrywających Wołosz – Wenerska. Mam wrażenie, że na środku może też odbywać się walka o jedno miejsce. Może selekcjoner zastanowi się tu nieco dłużej i będzie się przyglądał pilnie pretendentkom w trakcie Ligi Narodów. Trochę martwią zdrowotne problemy Moniki Fedusio, która potrafi wzmocnić z ławki przyjęcie, ale za to świetnie pokazała się wracająca do kadry Natalia Mędrzyk. Tu sprawa jest otwarta.
Rywalki Polek – Liga Narodów w Antalyi
- Włochy (14.05 o 19.00)
- Francja (17.05 o 16.00)
- Holandia (18.05 o 13.00)
- Japonia (19.05 o 16.00)
– Padło nazwisko Smarzek, która ostatnio trochę oddaliła się od reprezentacji, ale pełna werwy chce wrócić. Tymczasem Lavarini nie zabrał jej na pierwszy turniej Ligi Narodów. Jak pani tłumaczy tę decyzję?
– Powiem szczerze, że nie do końca wiem jak to odbierać. Może trener uznał, że Liga Narodów jest długa, a niektóre siatkarki pozostają w Szczyrku i tam potrenują. Jeśli nie byłoby nazwiska Smarzek w powołaniach na drugi turniej w USA, to byłaby czytelna informacja, że trener stawia jednak na parę Stysiak – Gałkowska.
Siatkarz kadry Grbicia złamał palec i wypadł z drużyny! To już dla niego koniec sezonu
– Jest jakiś element, który w kadrze powinien działać w tym roku dużo lepiej niż poprzednio?
– W 2023 roku podczas mistrzostw Europy brakowało nam przyjęcia, ale w trakcie kwalifikacji olimpijskich to raczej zagrywka bardziej nas zawodziła. W danym momencie czegoś dziewczyny akurat nie pokazały, ale to nie był jakiś generalny problem. Ponadto zespołowość, ta chemia, która jest w zespole, pozwalała im wykonać kolejny krok do przodu. Lavarini skupia się mocno na eliminowaniu niewymuszonych błędów. Gdy to się poukłada, będziemy w stanie już na stałe nawiązywać walkę z siatkarskim topem.
– Selekcjoner powinien możliwie szybko podać skład olimpijski, by zbyt długo nie trzymać dziewczyn w niepewności?
– Pamiętam, że przed igrzyskami w Pekinie o składzie dowiedziałyśmy się „za pięć dwunasta”. Może być podobnie i tym razem, bo decyzje zapadają na bazie zdrowia siatkarek czy dyspozycji w danym momencie. Myślę, że jak chce się trafić do kadry olimpijskiej, zawsze trzeba pracować na 110 procent i zakładać, że znajdzie się na igrzyskach. To takie amerykańskie podejście, ale nie widzę lepszego.