Na pierwszym półfinałowym meczu Orlen Ligi Chemika z Tauronem zjawiła się wczoraj grupa dwudziestu jej fanów z takich miejscowości, jak Zakopane, Chełm, Kielce czy Warszawa. - Przyjeżdżamy na mecze Ani, gdy jej drużyna gra u siebie - tłumaczy Honorata Kwapisiewicz z Kołobrzegu. - Wówczas Ania może nam poświęcić więcej czasu po meczu.
Zobacz również: Andrzej Niemczyk: Wlazły musi bardzo chcieć wrócić do kadry
Kibice nie zjawili się z pustymi rękami, wręczyli swojej ulubienicy bukiet kwiatów i... szafkę, w której były ulubione słodycze siatkarki: żelki i muffinki oraz... konserwy rybne ze śledzia. - Bardzo lubię śledzie w każdej postaci - zdradza nam siatkarka. - Widocznie na Facebooku musiałam się "wygadać" i stąd wymyślili taki prezent.
Po zwycięskim meczu z Tauronem (3:1) i długim spotkaniu z fanami pani Ania wróciła do domu krótko przed północą. - Podziwiam moich fanów, że przyjeżdżają z tak daleka. Oni dodają mi skrzydeł do lepszej gry - podkreśla Werblińska.