Branimir Bajew występował przede wszystkim na krajowym podwórku, a profesjonalną karierę zaczynał w klubie ze stolicy, Lewskim Sofia. Reprezentował barwy takich drużyn jak arek Union-Ivkoni i SKV Montana. Od kilku lat toczył jednak zdecydowanie ważniejszy u trudniejszy "mecz" niż te na siatkarskim parkiecie. Trzy lata temu Bajew usłyszał fatalną diagnozę. Do lekarza udał się z bólem łydki. Badania wykazały, że za wszystko odpowiedzialny jest złośliwy nowotwór. Sprawą Bajewa żyło całe bułgarskie środowisko siatkarskie.
38-letni siatkarz zmarł po długiej chorobie
Wiele osób włączyło się w pomoc Bajewowi, który zdecydował się na kosztowne leczenie w Turcji. Kosztowało ono 120 tysięcy Euro. Dla siatkarza były organizowane mecze charytatywne, czy zbiórki pieniędzy. Jeszcze na początku roku wydawało się, że Bułgarowi uda się pokonać chorobę, bo dobrze reagował na chemioterapię i leczenie przynosiło efekty. Niestety Bajew złapał poważna infekcję płuc, a osłabiony organizm nie potrafił zwalczyć choroby.
Siatkarz w konsekwencji infekcji płuc zmarł w wieku 38 lat, a o jego śmierci poinformowała żona zawodnika, Michaiła. - Z wielkim bólem w sercu informuję, że mój ukochany mąż Branimir odszedł z tego świata. Dla mnie to gigantyczna strata - napisała kobieta w mediach społecznościowych.