Polska zapewniła sobie grę w ćwierćfinale po wygranej 3:2 z Niemkami, chociaż z formalnego punktu widzenia dały ją im wcześniej Kanadyjki, za sprawą wygranej z Dominikaną. Wówczas już było jasne, że – bez względu na rezultat ostatniego meczu drugiej rundy grupowej z reprezentacją naszych zachodnich sąsiadów – mamy awans. Jedyną wątpliwością pozostawało, z którego miejsca w tabeli grupy F wejdziemy do fazy pucharowej – trzeciego czy czwartego. W pierwszym przypadku Biało-Czerwone trafiały w ¼ finału na USA, w drugim na Serbię. Skończyło się na tym drugim wariancie, bo do zajęcia przez Polki trzeciej lokaty konieczna była wygrana za 3 pkt.
Trener Polek szykuje się na Serbki. „Nie lubię, gdy ktoś mówi, że nie ma nic do stracenia. Ja mam”
Siatkarki śpiewały w autobusie
To ma w tej chwili drugorzędne znaczenie, bowiem polskie siatkarki i tak po meczu w Łodzi wpadły sobie w ramiona i celebrowały wielki sukces wspólnie z 9-tysięczną widownią Atlas Areny. Kiedy jechały autokarem do hotelu, odśpiewały jeszcze kibicowską pieśń „Polska, Biało-Czerwoni!”.
Mało kto stawiał na to, że reprezentacja Polski siatkarek, będąca w głębokiej przebudowie po przyjściu w tym roku nowego trenera Stefano Lavariniego, zdoła już w pierwszej wielkiej imprezie mistrzowskiej zajść tak wysoko. Całe przygotowania i wcześniejsze tegoroczne starty nie nastrajały optymistycznie. Widać było, że coś się wykluwa, ale w wielkich bólach. I że na większe wyczyny musimy poczekać.
Joanna Wołosz po awansie do ósemki mundialu: Wierzyłam, że możemy coś odwalić!
– Jesteśmy megaszczęśliwe, to widać, nie chcemy kalkulować, co by było gdyby, bo wskoczyłyśmy do najlepszej ósemki, wykonując kawał dobrej roboty. Zasługujemy na to – podkreśliła liderka polskiej ekipy Magdalena Stysiak, najlepiej punktująca siatkarka kadry, zdobywczyni 200 pkt w 9 meczach, w tym aż 32 przeciwko Niemkom (to jej rekord w tych MŚ). Stysiak w każdym spotkaniu mundialu zaliczała dwucyfrowy bilans punktowy. Jej średnia to 22 pkt na mecz.
Sama przyznała jednak szczerze, że sama nie była wielką optymistką przed mistrzostwami świata…
Stysiak: Przed mistrzostwami wątpiłabym
– Gdybyście spytali mnie przed turniejem, wątpiłabym w awans do ósemki – nie ukrywa nasza atakująca. – Jednak w trakcie turnieju zauważyłam, że naszą dobra grą, zaangażowaniem oraz znakomitym nastawieniem psychicznym możemy tego dokonać. I jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, z czego bardzo się cieszę. Nie lubię zbytnio wybiegać w przyszłość, nawet nie mówiłabym wcześniej, że będziemy w ósemce lub nie, bo ja nigdy nie stawiam głośno takich celów. Jest to coś niesamowitego i będziemy chciały powalczyć. Co się zmieniło w naszej drużynie przez dziewięć meczów? Bardzo dużo pod względem siatkarskim, psychicznym, fizycznym i mentalnym, tych zmian było wiele – podsumowuje Stysiak i mówi już o czekającym kadrę wyzwaniu przeciwko Serbkom.
Nasza bombardierka nie martwi się, że nie będzie w ćwierćfinale powtórki z meczu z USA (3:0 w II rundzie), co było możliwe.
Bartosz Kurek z żoną wylecieli z Polski. Teraz żyją daleko od ojczyzny i mają specjalny apel
– Amerykanki nie zagrałyby drugiego meczu tak jak pierwszego z nami, a my wyjdziemy i tak nakręcone, bez względu na to, przeciwko któremu zespołowi. Tanio skóry nie sprzedamy, możemy bić się z każdym. Nie możemy kalkulować, bo dla nas jest to sukces, ale chcemy powalczyć o więcej i może kogoś zaskoczyć – komentuje Stysiak. – Serbki wygrały dziewięć spotkań na dziewięć, to je buduje. Będą chciały z nami wygrać, ale my tez chcemy pokazać, że nie jesteśmy dziewczynkami do bicia.