„Super Express”: – Jak pan ugasił ten pożar?
Jacek Nawrocki: – Niespecjalnie trzeba było cokolwiek gasić. Obraz, który powstał po szumie medialnym, jest zupełnie inny niż pokazuje rzeczywistość i rozmowy z dziewczynami. One przekazały to, co chciały w sposób otwarty i szczery. Umówiliśmy się, że treść rozmów pozostaje między nami i to, co wyszło z szatni, ma tam wrócić. Każdy ma świadomość tego, o co gramy i myślę, że ta sytuacja może się okazać okazją do zbudowania czegoś mocniejszego.
– A udało się odbudować wzajemne zaufanie?
– W rozmowach padały trudne problemy, ale można mieć różne punkty widzenia i często sposób interpretacji powodował, że nie patrzyliśmy na to samo w ten sam sposób. Omówiliśmy wiele spraw, a jeżeli nie wszystkie, to jestem otwarty na dalsze rozmowy. Jestem gotowy, by rozwiązywać problemy.
CAŁY WYWIAD W ZAŁĄCZONYM MATERIALE WIDEO