SE.pl: - Jak wygląda cacuszko, panie prezesie?
Mirosław Przedpełski: - Dla mężczyzny to będzie sportowy model Porsche, dla kobiety diamentowa kolia...
- A dla prezesa PZPS?
- Siatkówka jako ukochana dyscyplina Polaków. Taka do kibicowania, i taka do uprawiania. Sport z którego sukcesów będziemy dumni.
- Konkrety, poproszę.
- A więc tak. Reprezentacje z medalami z imprez rangi mistrzowskiej, ME, MŚ albo igrzysk, tak co dwa lata, regularnie. Silne ligi i - najtrudniejsze - zbudowanie podstaw piramidy, upowszechnienie siatkówki poczynając od szkół.
- Pana krytycy (są i tacy) twierdzą, że wprawdzie odbudował pan finanse związku, ale wydawać na te "podstawy" to pan nie chce.
- Bo tak naprawdę PZPS nie sfinansuje siatkówki w Polsce. Przecież np. Niemcy więcej wydają u siebie na siatkówkę plażową, niż my mamy w całym budżecie.
- To kto sfinansuje?
- Wierzę, że wsparcie naszych działań przyjdzie z lokalnych samorządów. Nie stanie się to jeśli nie zapadną decyzje polityczne. Ale jest szansa że zapadną. Co do ligi, to mam pewien pomysł: giełda.
- Skra Bełchatów jako spółka giełdowa?
- Nie Skra, tylko cała Polska Liga Siatkówki, jako duży biznes przynoszący dochody. Bo już przynosi, a odpowiednio doinwestowana może stać się świetnym interesem.
- Jak te pańskie pomysły są odbierane w dołach?
- Żeby nie być prezesem z głową w chmurach, który stracił poczucie rzeczywistości, niedługo zwołuję w Katowicach kongres tych, którzy na siatkówkę patrzą "od dołu". To są ludzie, którzy o tej dyscyplinie wiedzą wszystko i też mają pomysły jak ją wzmocnić.
- Postawił pan polski volleyball na nogi. Po co panu te ryzykowne pomysły z "cacuszkiem"?
- Bo chciałbym Polakom dać trochę radości. Za często słyszę, że wszystko wokół jest u nas do d... Taki sport jak siatka, świecący medalami, może być antidotum na smutki.
- Kiedy już będzie?
- To duża sprawa, myślę, że za 10 lat.