Z wyjątkiem dosłownie kilku akcji mistrzowie Afryki nie postawili mistrzom świata poprzeczki za wysoko, zatem trener Vital Heynen (50 l.) w swoim stylu pożonglował składem, zupełnie jakby to był kolejny sparing, a nie walka o punkty. W efekcie na parkiecie pojawiła się cała polska czternastka. – Zaczęliśmy trochę nerwowo, bo takie są czasem pierwsze minuty turnieju. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy zestresowani, bo za dużo lat gramy, żeby się stresować, ale nerwy na pewno się pojawiły. Idziemy zgodnie z planem, a najważniejszy mecz jest w sobotę. Wiemy jakie są mocne strony Francuzów, oni znają nasze atuty, postaramy się ich zneutralizować. Wszystko rozegra się na boisku i to bardziej w głowach niż w umiejętnościach siatkarskich – przewiduje Michał Kubiak, kapitan reprezentacji Polski, który spędził na parkiecie zaledwie jednego seta. Zdobył 5 pkt, kończąc 3 z 8 akcji w ataku i dodając 2 asy.
– Wygraliśmy, jesteśmy gotowi na jutro i to jest najważniejsze. Taki był zamiar, każdy miał pograć, by przygotować się na najważniejsze spotkania w tym turnieju. Taki będzie w sobotę i mamy nadzieję, że w niedzielę będzie wciąż o co grać – podsumował Kubiak.
– Taki był plan: żeby wygrać, żeby każdy dostał szansę i żeby poczuć rytm meczowy – tłumaczył jeden ze zmienników Aleksander Śliwka, który wszedł za Kubiaka już po pierwszym secie i z 10 zdobytymi punktami okazał się najskuteczniejszym graczem Biało-Czerwonych. – Indywidualne statystyki nie mają wielkiego znaczenia, kluczowe są wyniki zespołu. Mógłbym mieć zerowy dorobek, bylebyśmy awansowali na igrzyska.
To, na co polscy kibice czekają najbardziej, nastąpi dzisiaj. O 15.00 w Ergo Arenie starcie weekendu z Francją, które najprawdopodobniej zadecyduje o awansie olimpijskim. – Nie ocenię, kto ma procentowo więcej szans. My chcemy wygrać, oni też. Wyjdziemy, żeby się bić, a motywacja i stawka będą ogromne. Chciałbym wygrać i wiem, że jesteśmy w stanie to zrobić – podsumował Śliwka.