Terminarz świąteczny dla Magdy jest zupełnie... nieświąteczny – 22 i 26 grudnia mecze ligowe, a 28.12 początek zgrupowania kadry przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk. – Dlatego odradziłam rodzicom, by przyjeżdżali do mnie na święta, bo byłoby zamieszanie, skoro 25 grudnia czeka mnie podróż na mecz – mówi nam Magda. – Wieczór wigilijny spędzę z koleżankami z drużyny, w tym z Agą Kąkolewską, bo prezes nam to obiecał. Do rodzinnego Turowa (pod Wieluniem – red.) dotrę dzień po świętach i dopiero wtedy przełamię się opłatkiem z rodziną.
– Lubię święta, moją rolą zawsze było szykowanie stroików na wigilijny stół i pomaganie babci w gotowaniu – opowiada siatkarka. – Nie mam jednej ulubionej potrawy, bo babcia zawsze mówiła, żeby spróbować każdej, ale zupa grzybowa smakuje mi najbardziej.
Magda się spóźni do domu, ale prezenty od niej pod choinkę dotrą na czas. – Można teraz zamówić przez internet, z dostarczeniem na konkretny dzień, więc już to zrobiłam. Ja z kolei nie jestem wymagająca, co do prezentów. Ucieszy mnie jakiś drobiazg, który będę mogła zabrać ze sobą do Włoch. Cztery lata temu dostałam od rodziców złoty łańcuszek z piłką siatkową. To mój talizman, choć ostatnio zerwał mi się na siatce podczas meczu, ale już jest naprawiony i znów go noszę. Przyniósł mi szczęście.
Magda staje się powoli jednym z filarów reprezentacji, która na początku stycznia będzie walczyć w Holandii o awans olimpijski. – Wszystkie zdajemy sobie sprawę co to za turniej i co możemy wygrać. Jeśli wszystkie z nas będą chciały grać jako jedna drużna, to będzie dobrze. Ale jeśli będą chciały grać tylko jednostki, to nie mamy po co tam jechać – kwituje.