W pewnym momencie trudno było sobie wyobrazić reprezentację Polski w siatkówce kobiet bez Malwiny Smarzek. 27-latka była liderką biało-czerwonej ekipy i bardzo często to dzięki niej zespół odnosił zwycięstwa. "Akcje" atakującej zdecydowanie spadły po zamieszaniu z odejściem z rosyjskiego klubu. Ociąganie się z wyjazdem nie spodobała się wielu polskim kibicom, czemu dawali wyraz.
Smarzek walczyła z depresją. Zdecydowała się na odważne wyznanie
Po pewnym czasie Smarzek wyjechała jednak do Brazylii, gdzie reprezentowała barwy Osaco Voleibol Clube, a niedawno zamieniła ten zespół na włoski Pomi Casalmaggiore. Reprezentantka Polski po dołączeniu do brazylijskiego klubu zmagała się jednak z poważnymi problemami, o czym opowiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Siatkarkę dopadła depresja. - Symptomy pojawiły się w momencie, w którym teoretycznie nie powinnam mieć powodów do złego samopoczucia. Mieszkałam w Brazylii, w cudownym miejscu pełnym słońca i empatycznych ludzi, także trener mojej drużyny był pełen troski i regularnie pytał, jak się czuję - wyjawiła atakująca.
- Potrafiłam przesiedzieć dwie godziny na kanapie z myślą, że powinnam wziąć prysznic, ale kosztuje mnie to zbyt wiele energii. Musiałam nawet pilnować, by regularnie jeść - opowiedziała. W trudnych momentach otrzymywała duże wsparcie od osób z brazylijskiego zespołu. - Trener przyjechał nawet do mnie, porozmawialiśmy, pytał, czy jestem w stanie trenować. Tam bardzo stawiali na to, żeby każdy czuł się dobrze - zdradziła Smarzek.