"Super Express": – Znasz dobrze wielu graczy USA z polskiej ligi. To ułatwia w jakikolwiek sposób zadanie rozgrywającemu?
Marcin Janusz, rozgrywający reprezentacji Polski i Zaksy: – Znamy ich wszyscy, wiemy, że grają siatkówkę na najwyższym poziomie. To na pewno będzie bardzo trudny mecz. Oni też nas znają, zdają sobie sprawę, że trzeba będzie zaryzykować, by nas pokonać. Czeka nas ciekawe starcie dwóch drużyn faworyzowanych w mistrzostwach świata do grania o medale, a my teraz cieszymy się, że mamy awans do kolejnej rundy. Na pewno będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej.
– Po drugiej stronie siatki na blok czyhać będzie twój dobry kolega z Zaksy David Smith. Masz metodę jak oszukać środkowego USA?
– To działa w dwie strony. On zna moje ulubione zagrania, ale ja też po roku wspólnego grania znam jego słabsze strony. Jest bardzo inteligentnym zawodnikiem.
Niezastąpiony zmiennik Tomasz Fornal jest w świetnej formie. „Gramy lepiej niż miesiąc temu”
– W takiej sytuacji rozgrywający musi czasem odejść od swoich przyzwyczajeń, by przeciwnik został zaskoczony?
– Różnie to bywa, czasami prostsze zagrania wcale nie są gorsze, mogą być skuteczne i nie ma sensu tego zmieniać. To jest płynne, zależne od rywala, od tego, kto u nas jest w jakiej formie, kto gra po przeciwnej stronie siatki na bloku. Na podjęte decyzje wpływa masa różnych elementów. Ciężko coś zaplanować na dłuższą metę. Oczywiście jest zarys taktyki, ale poprawkę trzeba czasem brać w trakcie meczu.
– Jak byś porównał sytuację sprzed miesiąca, kiedy przegraliście z USA w półfinale Ligi Narodów z waszą obecną dyspozycją?
– Gramy teraz zdecydowanie lepszą siatkówkę, choć oczywiście trzeba też pamiętać, z kim się mierzyliśmy. Poważne testy dopiero przed nami. Czuję jednak, że jako nowa drużyna z każdym meczem rośniemy, tendencja jest wzrostowa i obyśmy to utrzymali w tym turnieju. Możemy bić się z każdym.
– Przyzwyczaiłeś się już do tumultu w Spodku?
– To coś niesamowitego, czysta przyjemność grać przed tymi kibicami, nawet takie mecze jak z Meksykiem, gdzie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku przez cały czas i wielkich emocji nie było. To wszystko, co się dzieje dookoła, napędzało nas, żeby grać lepiej, by zaprezentować więcej ciekawych akcji. Bardzo dziękujemy kibicom i wierzymy, że tak będzie do końca.