"Super Express": - Przekazujecie przeciwnikom wyraźną wiadomość: nie odpuścimy i jak tylko się da, to was bezlitośnie dobijemy...
Mariusz Wlazły: - Jeśli nie ułożymy sobie dobrze meczu, to zawsze można przegrać. Na szczęście znajdujemy sposób, by złamać przeciwnika. Chcemy grać jak najskuteczniej się da. W poprzednich latach nauczyliśmy się, że granie na zbytnim luzie z teoretycznie słabszymi rywalami nie popłaca. Zdarzało, że przez to zaprzepaszczaliśmy marzenia o strefie medalowej. Ważne jest wyjście z grupy z jak największą liczbą punktów do następnej rundy. Liczymy na przewagę punktową nad innymi drużynami, które się znajdą w drugiej fazie.
Kto wygra mistrzostwa świata w siatkówce?
- No i zapowiada się, że punkty będą waszą mocną stroną w kolejnej rundzie, bo konkurenci je tracą, a wy nie.
- Oby dalej było tak samo, życzylibyśmy sobie tego. Przewaga uzyskana teraz pozwoli nam spokojniej walczyć na następnym etapie turnieju.
- Przed wami mecz z Kamerunem, ale na koniec najważniejsza będzie potyczka z Argentyną. Czekasz już na starcie z klubowymi kolegami, Facundo Conte i Nicolasem Uriarte?
- Są niezwykle groźni i stanowią o sile zespołu. Jeśli wszystko im zagra jak powinno, to musimy się mieć na baczności. Znam ten duet doskonale, bo graliśmy razem przez ponad osiem miesięcy w Bełchatowie. Rzadko grałem z rozgrywającym tej klasy jak Nico, a Facu jeśli tylko jest w formie, to jest trudny do zatrzymania. To lokomotywa, która jedzie i rozwala wszystko na swojej drodze.
- Argentyna to chyba najlepiej rozpracowany przez was taktycznie zespół, skoro wielu reprezentantów Polski, łącznie z trenerem Antigą, jeszcze w poprzednim sezonie grało z dwójką liderów tej drużyny w jednym klubie?
- Wiemy o nich wszystko, więc doskonale zdajemy sobie sprawę, jacy są groźni. Nie należy się ich obawiać, tylko trzeba się dobrze przygotować do meczu. Wiem, na co ich stać pod względem mentalnym, emocjonalnym. Nie da się przejść przez ten mecz z byle jakim nastawieniem.
- A czy macie szansę zapomnieć trochę o siatkówce i wyskoczyć na miasto, pospacerować?
- Ciężka sprawa, bo fani siatkówki są wszędzie i chyba nie daliby nam odpocząć. Najlepiej relaksujemy się w hotelu. Odpoczynek w dużym stopniu zależy też od tego, jak prześpimy noc. Czasem adrenalina nie pozwala zasnąć do drugiej, trzeciej nad ranem. Jak się w miarę wyśpimy, to jakieś rozrywki sobie znajdujemy. Ale najczęściej wolne chwile poświęcamy na sen. Nie oglądam nawet siatkówki w telewizji.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail