Zbigniew Bartman (siatkówka) 860 000 zł

i

Autor: Tomasz Radzik Zbigniew Bartman (siatkówka) 860 000 zł Niewiele brakowało, a zarabiałby dwa albo i trzy razy tyle w ekstraklasie... koreańskiej, jednak postanowił pozostać w Polsce. Wprawdzie "Zibi" lubi wojażować w poszukiwaniu siatkarskiego chleba (były już Włochy, Turcja, Rosja), ale tym razem chciał przede wszystkim rozwinąć się sportowo. Resovia zapewniła mu grę na pozycji atakującego, na której widzi go selekcjoner kadry Andrea Anastasi. Rzeszowianie, którzy w 2012 r. wywalczyli mistrzostwo Polski, dysponują jednym z najwyższych budżetów w lidze i byli w stanie zapłacić reprezentantowi Polski ponad 200 tys. euro za sezon. Dorabia w Red Bullu, którego reklamuje. W 2011: nieobecny Prognoza: awans

ME w siatkówce. Bartman: zresetowaliśmy się i zaczynamy od nowa! [WYWIAD]

2013-08-08 9:00

Siatkarze przygotowują się w Spale do najważniejszej imprezy sezonu - wrześniowych mistrzostw Europy w Polsce i Danii. Zbigniew Bartman (26 l.) zapewnia, że biało-czerwoni wyrzucili już z głów niepowodzenie w Lidze Światowej i będą gotowi do walki.

"Super Express": - Jaki jest twój rekord punktowy w roli atakującego?

Zbigniew Bartman: - Bodajże 31 albo 32 punkty z Kanadą dwa lata temu.

- Pytam, bo wszyscy są zachwyceni wyczynem Katarzyny Skowrońskiej, która w meczu z Rosją w World Grand Prix zdobyła 41 punktów.

- Widziałem fragment tego meczu i gra Kasi zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Tym bardziej to doceniam, że grała na innej pozycji niż zwykle, a wiadomo, jakie to niesie za sobą wyzwania, wiem to ze swojego doświadczenia. Możemy być dumni, że mamy taką siatkarkę w drużynie narodowej. Przeszła z ataku na przyjęcie, ale jest tak świetnie wyszkoloną zawodniczką, że poradziłaby sobie na każdej pozycji, była już przecież kiedyś środkową i to w tej roli zdobyła pierwsze mistrzostwo Europy.

- 41 punktów to rzadkość nawet w męskiej siatkówce.

- Oczywiście, tym bardziej na tak wysokim poziomie rywalizacji. Kasia wyśrubowała wynik i długo pozostanie rekordzistką World Grand Prix.

- Wróćmy do kadry męskiej, która wraca do przygotowań po nieudanej pierwszej części sezonu. Jak się odbudowujecie?

- Mieliśmy 18-dniowe wakacje, a po nich szybko wzięliśmy się do pracy. Ostro zasuwamy w Spale, codziennie po dwa razy, nie ma chwili wytchnienia, nikt nie odpuszcza. Jestem zbudowany postawą chłopaków, podejściem do pracy. Trenujemy bardzo ciężko, jeśli można tak powiedzieć - z klapkami na oczach. Nikt nie narzeka, to powinno dać pozytywne efekty.

- Trener Anastasi zapowiadał po nieudanej pierwszej części sezonu, że ma kilka nowych pomysłów. Widać już pierwsze zmiany w waszych treningach?

- Tak, szczególnie w zajęciach na hali. Poza tym trener prowadzi nas twardszą ręką. Uważam, że to dobra metoda.

- Trenujecie ciężej niż poprzednio, lżej, a może wysiłek fizyczny jest podobny?

- To nie jest waga, na której można postawić odważniki i porównywać. Na pewno jednak trenujemy bardzo dobrze i przyniesie to dobre efekty.

-  Za półtora miesiąca mistrzostwa Europy. Czy traktowaliście je od początku jako imprezę docelową, a Ligę Światową zostawiliście na drugim planie?

- Mistrzostwa to impreza podstawowa, nie da się przejść obok nich obojętnie. Liga Światowa nam nie wyszła, od początku coś się w naszej grze nie układało. Po to jednak zresetowaliśmy się w trakcie przerwy urlopowej, żeby zacząć wszystko od początku.

Przeczytaj koniecznie: Wolski zostanie wypożyczony z Fiorentiny?

Najnowsze