Urodzony w 1981 r. Grzyb to jeden z trzech zdobywców wicemistrzostwa świata w 2006 roku w Japonii wciąż aktywnych w sporcie w roli zawodnika. Drugim jest starszy o 2 lata rozgrywający Łukasz Żygadło, w tym sezonie występujący w Katarze, a trzecim młodszy o 2 lata Mariusz Wlazły, ostoja Skry Bełchatów. Pozostali członkowie srebrnej drużyny trenera Raula Lozano pokończyli kariery jakiś czas temu i w większości pozostali przy siatkówce w rolach działaczy, trenerów, czy komentatorów. Tymczasem Grzyb ciągle gra i jego licznik dobiegł do dwudziestego sezonu ligowego.
Przez całą seniorską karierę zawodniczą występował tylko w trzech klubach. Był wierny najpierw barwom AZS Olsztyn (2000–2009), potem Resovii (2009–2014), a od 6 lat reprezentuje Gdańskie Lwy. – Ta przygoda, jako sportowca, po 20 sezonach się kończy, ale liczę na to, że moja droga jeszcze skrzyżuje się z PlusLigą – mówi Wojciech Grzyb. – Na pożegnania nadejdzie jeszcze czas, teraz się skupiam na najbliższych meczach i dołożę wszelkich starań, aby moja drużyna zakończyła ten sezon z jak najlepszym rezultatem.
Na razie wspólnie z kolegami nie ma się czego wstydzić. Trefl, prowadzony od tego sezonu przez kolegę „Grzybka” z parkietu (m.in. MŚ) Michała Winiarskiego, robi furorę w lidze, pokazując radosną, otwartą, skuteczną i efektowną siatkówkę, opartą na kapitalnej atmosferze w ekipie i świetnej chemii ze szkoleniowcem. Gdańszczanie po 22 kolejkach PlusLigi 2019/20 zajmują wysokie piąte miejsce i spokojnie mogą szykować się do fazy play-off.
Największe sukcesy klubowe święcił w Resovii, z którą zdobył pięć medali PlusLigi – dwa złote, srebrny i dwa brązowe oraz Puchar i Superpuchar Polski. W Gdańsku dołożył srebro i brąz mistrzostw Polski, dwa Puchary oraz Superpuchar. W reprezentacji Polski spędził 7 lat rozgrywając 120 spotkań.
– Z jednej strony czuję, że fizycznie mógłbym wytrzymać jeszcze jeden, może dwa sezony, ale nie wiem, czy byłbym z siebie zadowolony sportowo – nie ukrywa weteran. – Przez większą część kariery grałem typowo fizycznie, atakowałem na dużym zasięgu, często nad blokiem. Ostatnie sezony wymagały ode mnie zmiany stylu gry, zrozumienia, że nie jestem jedną z pierwszych opcji w ataku. Zaakceptowania tego, że stałem się zawodnikiem zadaniowym, tzn. mającym angażować blok przeciwnika i tym samym ułatwiać atakowanie kolegom. Do tego mam grać taktycznie blokiem i sprawiać jak najwięcej problemów przeciwnikom zagrywką – podkreśla Grzyb, którego gdański klub uroczyście pożegna podczas specjalnej ceremonii na zakończenie sezonu.