Mateusz Bieniek

i

Autor: Marek Zieliński Mateusz Bieniek Wiek: 23 lataWzrost: 210 cmWaga: 98 kgKlub: ZAKSA Kędzierzyn-KoźlePozycja: Środkowy

Mistrzostwa Europy siatkarzy. Mateusz Bieniek: Gram na środkach przeciwbólowych. Jak większość z nas

2017-08-27 15:16

Jeszcze tydzień temu wydawało się, że najważniejsze zawody roku mu przepadną, a mocno skręconą kostkę trzeba będzie długo leczyć. Tymczasem już drugim meczu mistrzostw Europy siatkarzy z Finlandią Mateusz Bieniek wyszedł od pierwszej minuty, normalnie skakał, zagrywał w swoim stylu z powietrza. Noga przestała dolegać naszemu środkowemu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

W wygranym 3:0 meczu z Finami „Bieniu” zaliczył 8 pkt, dodał 2 asy serwisowe, skończył 6 z 10 ataków. Nie ukrywa jednak, że nie czuje 100-procentowego komfortu. - Dalej mnie pobolewa, ale nie jest to ból, który by mnie wyłączał z gry – mówi siatkarz Zaksy. - Razem ze sztabem medycznym podjąłem decyzje, że będę grał w mistrzostwach. Zrobili kawał dobrej roboty, udało się mnie wyciągnąć z gorszego stanu. Wiadomo, jestem na środkach przeciwbólowych, ale większość drużyny jest w tej samej sytuacji. Tak to już jest w siatkówce. Cieszę się, że wróciłem.

Polacy po zwycięstwie nad Finami otworzyli rubrykę wygranych w ME i liczą na to samo w poniedziałek przeciwko Estonii. Wtedy zagrają w barażu o ćwierćfinał, choć sytuacja w naszej grupie nie jest jeszcze całkiem klarowna i możemy zająć zarówno 1. miejsce (które daje bezpośredni awans do 1/4 finału), jak i 4. lokatę (odpadnięcie z turnieju).

- Finlandia to niewygodny zespół. Wiedzieliśmy, że dobrze bronią i mają ostrego flota (zagrywka szybująca – red.) - opowiada Bieniek. - Byliśmy na przygotowani. Fajnie, że w końcówce pierwszego seta Kubi i Bartek wyciągnęli zagrywkami tę partię i tym podcięliśmy Finom skrzydła.

Polacy zakończyli mecz z Finlandią z budzącym szacunek dorobkiem 13 asów serwisowych, ale jednocześnie mieli aż 20 zagrywek nieudanych. W meczu z trudniejszym przeciwnikiem taki bilans może narobić kłopotów. - Nie wiem dlaczego tak się dzieje i czemu nie możemy się odnaleźć – mówi Bieniek. - Każdy ma ulubioną halę, na której się dobrze czuje. Niektórzy dobrze serwują w Gdańsku, inni w Krakowie, a niektórzy psują na Narodowym, jak ja. Mogą być różne przyczyny, może punkty odniesienia w hali, może koncentracja – dodaje Bieniek, który zwraca też uwagę na tworzenie „chemii” w zespole.

- Przede wszystkim musimy budować atmosferę na boisku. Jeśli wszyscy żyjemy meczem, jesteśmy zmobilizowani, cieszymy si,e grą, wtedy gramy na zadowalającym poziomie. A jeżeli każdy na parkiecie idzie w swoją stronę i nie jesteśmy razem, to gramy gorzej. Cały czas wierzę, że jesteśmy w stanie grać o medale – kwituje nasz środkowy.

Najnowsze