Polacy stosują różnorodne formy wprowadzania piłki do gry. Zdobywają punkty po atomowych uderzeniach z powietrza, w czym celują Mariusz Wlazły, Dawid Konarski i Michał Kubiak, ale pogrążają też przeciwne zespoły pozornie lekką i niegroźną zagrywką szybującą - flotem, którego mistrzami są nasi środkowi: Piotr Nowakowski, Marcin Możdżonek i Karol Kłos.
MŚ w siatkówce: Koniec turnieju dla Iwana Zajcewa
Były słynny libero Brazylijczyków Sergio stwierdził kiedyś, że Nowakowski ma najbardziej zabójczy serwis flotem na świecie. Przy serwisie z wyskoku z pełną siłą lot piłki jest stabilny i wiadomo mniej więcej gdzie ona spadnie, a największe kłopoty sprawia siła uderzenia i prędkość. Z kolei idealnie uderzona piłka szybująca leci wolno, ale nie ma rotacji i zmienia wciąż kierunek, by opaść na parkiet w najmniej oczekiwanym miejscu. Przyjmujący nie mają wtedy szans na dokładne dogranie piłki do rozgrywającego.
- Zagrywka jest kluczem do sukcesu w dzisiejszej siatkówce - podkreśla Wlazły, który znany jest z tego, że potrafi zdobywać seryjnie punkty bombami posyłanymi z prędkością powyżej 120 km na godzinę.
Atakujący Skry przyznaje, że nigdy jeszcze nie doszedł do 130 km/godz. - Mój rekord to 128-129 - zdradza Wlazły, który był najlepiej zagrywającym siatkarzem w grupie A MŚ. Jeśli zachowa formę na linii serwisowej, Amerykanie będą dziś w opałach.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail