Trefl Gdańsk i AZS Olsztyn przegrali u siebie pierwsze mecze półfinałów, ale porażki były minimalne, po 2:3. Szczególnie olsztynianie mogą sobie pluć w brodę, bo mieli w górze piłkę meczową z Zaksą, jednak traf chciał, że ich atak odbił się od... głowy Mateusza Bieńka. Mistrzowie Polski wrócili do życia i zwyciężyli.
Gdańszczanie też wydali walkę Skrze i byli blisko szczęścia. Zapowiadają, że nie jadą do Bełchatowa na ścięcie. Tym bardziej że w ćwierćfinale potrafili wygrać na wyjeździe w Jastrzębiu.
- Damy z siebie jeszcze więcej niż w pierwszym meczu - zapowiada środkowy Trefla Piotr Nowakowski (31 l.), który jest w kapitalnej formie i właśnie wraca do kadry narodowej. - Kluczem do zwycięstwa Skry był serwis, "kopali" nim naprawdę bardzo mocno. Teraz my musimy się wziąć za swoją zagrywkę i "kopać" w Bełchatowie jeszcze mocniej.
Zaksa i Skra prowadzą po 1-0 w rywalizacji do dwóch wygranych. Jeśli w którymkolwiek z sobotnich meczów wygrają przyjezdni, dojdzie do decydującego starcia w niedzielę.