Polscy siatkarze nie rozpoczęli japońskiej przygody zbyt dobrze. Na inaugurację walki w Tokio ulegli bowiem 1:3 Iranowi. Nie oznacza to jednak, że turniej już się dla nich zakończył. Wręcz przeciwnie - wszystko przed "Biało-czerwonymi". Polacy w nadchodzących pojedynkach powalczą o zapewnienie sobie awansu do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich, a potem wystartuje walka na dobre. Wszyscy liczą na Wilfredo Leona, który jak zawsze jest jedną z największych gwiazd ekipy prowadzonej przez selekcjonera Vitala Heynena.
Szczera żona Wilfredo Leona - zdjęcia
Menedżer siatkarza, Andrzej Grzyb, w rozmowie ze "sport.pl" opowiedział, jak wyglądały początki Leona w Polsce. - W Polsce prawie nikt nam nie chciał pomóc, zwłaszcza Polski Związek Piłki Siatkowej. Ja się tym jednak nie przejmowałem, bo w sporcie tak jest, że jeśli pojawia się dobry zawodnik, to nagle chce się do niego przypiąć wiele osób, zwłaszcza polityków. Przy Wilfredo pomagały nam wszystkie partie. PSL, PO, PiS, SLD. Wszyscy. Każdy chciał być przy tym procesie i nie będę ukrywał, że dzięki temu przepychaliśmy pewne rzeczy, które mogły zająć nawet do trzech tygodni już w jeden dzień - wyznał.
Zobacz też: Joannie Jóźwik zrobiło się wstyd. Złożyła obietnicę
I dodał: - Byłem bardzo spokojny. Znałem okoliczności załatwiania takich procedur, znałem klimaty kubańskie. Poruszałem się tam bardzo swobodnie, bo styl zarządzania krajem przez tamtejsze władze był podobny do Związku Radzieckiego, gdzie spędziłem sporo czasu.
Najważniejsze, że wszystko zakończyło się pozytywnie i Wilfredo Leon zyskał możliwość gry dla reprezentacji Polski. Teraz w jej barwach może spełnić swoje wielkie marzenie i wywalczyć medal igrzysk olimpijskich!