To niespodzianka, biorąc pod uwagę, jak łatwo Zaksa ogrywała ostatnio rywali (7 meczów z rzędu po 3:0) i jak nierówno poczynała sobie Resovia, mająca problemy ze słabeuszami.
Na wyniku zaważył pierwszy set, w którym goście szybko osiągnęli przewagę. Zaksa goniła, ale popełniała za dużo błędów. Gorzej zagrał środkowy Mateusz Bieniek, który przez jakiś czas odpoczywał na ławce. Zaksa straciła też na jakiś czas atakującego Dawida Konarskiego z powodu lekkiego urazu kolana. Wrócił dopiero w tie-breaku. Resovię pociągnął wchodzący z ławki dynamiczny i skuteczny Marko Ivović (26 l.), dowodząc, że należy mu się powrót do wyjściowego składu. - Miał wejście smoka - chwalił Serba kolega z zespołu Bartłomiej Lemański.
- Nie zapominajmy, z kim graliśmy. Resovia to rywal mający w składzie znakomitych siatkarzy - przypominał libero Zaksy Paweł Zatorski (26 l.). - Prowadziliśmy 2:1, ale nie dociągnęliśmy tego do końca.
Zaksa jest liderem PlusLigi w połowie sezonu zasadniczego, ale gdyby Skrze nie odjęto punktów za walkower z Espadonem, to ona byłaby na czele.