Polska - Grecja 3:1 (25:15, 25:22, 20:25, 26:24)
Polska: Nowakowski, Kaczmarek, Kurek, Leon, Wojtaszek, Drzyzga, Kubiak, Śliwka, Semeniuk, Zatorski, Bieniek, Kochanowski, Fornal, Łomacz
Grecja: Zisis, Papalexiou, Zoupani, Sivachtis, Petreas, Kokkinakis, Koumentakis, Kasampalis, Voulkidis, Andreopoulos, Raptis, Mouchalis, Linardos, Protopsaltis
Po zaciętym sobotnim boju z Serbią kibice mogli się spodziewać, że rywalizacja z Grecją będzie o wiele łatwiejsza i przede wszystkim skończy się zdecydowanie szybciej. Vital Heynen chciał dać odpocząć swoim podstawowym zawodnikom i na niedzielne starcie desygnował zmienników. Ci w pierwszym secie tylko początkowo mieli problemy z rywalami.
Gdy biało-czerwoni weszli w mecz zaczęli rozbijać Greków. Na zagrywce szalał przede wszystkim Łukasz Kaczmarek, a swoje dokładał Mateusz Bieniek. W konsekwencji Grecja zdobyła tylko 15 punktów. Poważne kłopoty zaczęły się już w drugim secie. Naszych zawodników nękał przede wszystkim Atanasis Protopsaltis, który wyróżniał się w swojej ekipie.
Polacy mieli problem głównie z dobrym przyjęciem. A gdy tego nie było, atak funkcjonował bardzo słabo. Mimo wszystko i druga partia padła łupem mistrzów świata. W trzeciej prym wiedli już Grecy. Prowadzili od początku do końca i nic nie dało nawet to, że Heynen do boju puścił Bartosza Kurka, czy Wilfredo Leona. Tym samym rywale dość niespodziewanie wygrali seta.
Gorąco było również w decydującym starciu. Choć w połowie partii Polacy osiągnęli przewagę, szybko ją roztrwonili. I gra w końcówce musiała toczyć się na przewagi. Poważny błąd popełnił jednak szkoleniowiec Greków. Trener przy akcji na 25:24 dla swojego zespołu zasugerował, że Piotrek Nowakowski wpadł w siatkę. Challenge wziął w trakcie akcji, a że środkowy siatki nie dotknął, zrobiło się 25:24 dla Polski. W ostatniej akcji meczu Leon wykorzystał kontrę.