Polska - Włochy 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25)
Polska: Kurek, Semeniuk, Śliwka, Bieniek, Kochanowski, Popiwczak, Kaczmarek, Kłos, Łomacz, Zatorski, Kwolek, Janusz, Fornal, Poręba
Włochy: Romano, Michieletto, Lavia, Galassi, Anzani, Giannelli, Pinali, Recine, Balaso, Sbertoli, Bottolo, Russo, Scanferla, Mosca
Dwa ostatnie finały mistrzostw świata w siatkówce mężczyzn były bojami pomiędzy Polską a Brazylią. Biało-czerwoni dwukrotnie pokonywali zespół z Ameryki Południowej i od 2014 roku panowali w siatkówce. Osiem lat później przyszedł czas na nowych mistrzów świata i pewien powiew "świeżości". Włosi w decydującym meczu zagrali wręcz fenomenalnie.
Ale mecz zaczął się dla nich źle. Pierwsza partia była bardzo wyrównana, ale pod koniec to Italia prowadziła 21:17. Wówczas na zagrywkę wszedł Mateusz Bieniek i odmienił losy partii. Biało-czerwoni zdobyli cztery punkty z rzędu, a w kolejnych akcjach popisali się świetnymi obronami i zdołali wyszarpać seta. Później już tak dobrze nie było.
Włosi grali świetnie w zasadzie w każdym elemencie gry. Imponowali przede wszystkim świetną grą w obronie. Polacy mieli ogromne problemy, aby wbić się w boisko. A w kontrach nie zawodził Daniele Lavia, czy Alessandro Michieletto. Niestandardowymi zagraniami zaskakiwał również Simone Giannelli i mistrzowie Europy szybko doprowadzili do wyrównania.
Trzecia i czwarta partia były już popisem Włochów. Ci rozbijali nasz zespół zagrywką, nękali kontrami oraz wykorzystywali błędy podopiecznych Nikoli Grbicia. W konsekwencji Italia wygrała 3:1 i została nowym mistrzem świata. Włosi na medal tej imprezy czekali od 1998 roku.