W ostatnich dniach po raz pierwszy pojawił się w oficjalnych meczach swojego nowego klubu Samsung Bluefangs. W Pucharze Kovo, odpowiedniku krajowego pucharu w Polsce, na dzień dobry zaaplikował rywalom 32 punkty, choć jego drużyna uległa 1:3. I od razu odczuł na własnej skórze, jakie będą wymagania w trakcie ligi. Rozgrywający skierował do niego większość piłek – blisko 60 procent. – Ciężko jest uderzać po 60 piłek w meczu na tym etapie przygotowań, ale czuję, że chcą mnie tu przygotować do takiego grania. Apetyty zostały rozbudzone, bo pokazałem, że umiem sobie radzić. Tutaj każdy dzień jest testem. Kiedy na przykład za lekko zaserwuję, to widzę, że trenerzy wymieniają badawcze spojrzenia. Tu nie ma wstrzymywania ręki – przyznaje polski atakujący w rozmowie z „Super Expressem”.
Zakażenie koronawirusem w klubie Bartosza Bednorza. Odwołany turniej
– Co jest najciekawszego w Korei? Na przykład rytm dnia, który mam ustawiony z góry, tak bym myślał tylko o grze, niczym innym mam się nie zajmować. Wstaję o 7–7.30 rano, przyjeżdża po mnie samochód, ważą mnie, dają sok z buraka albo wyciąg z żeńszenia. Czemu mnie ważą? To rodzaj regularnego badania fizjologicznego, zresztą ponawianego przed i po treningu. A dlaczego sok z buraka? Bo uznają, że naturalne i rzadkie rośliny pomagają uodpornić organizm i go wzmocnić – wyjaśnia "SE" polski siatkarz Bluefangs. – Mam też na przykład tłumacza, członka sztabu trenerskiego znającego się na siatkówce, który siedzi w czasie meczu na ławce. Czasem nawet wyrywa się, żeby przekładać moje okrzyki w stronę kolegów…
Zaksa Kędzierzyn kontra Skra Bełchatów w... Lidze Mistrzów. Znamy składy grup
By się utrzymać w koreańskim reżimie treningowym, musi nieźle zasuwać. – Na pierwszych 3,5-godzinnych treningach godzinę przed końcem podnosiłem rękę i mówiłem, że na tych obrotach nie wytrzymam – wspomina Krzysiek. – Wszystko jest kwestią dobrej komunikacji, rozumieli to, bo im też zależało, bym nie naraził się na kontuzję. Miałem przecież dłuższą przerwę w zajęciach niż moi koledzy. Wydawało mi się, że przyjadę sobie tutaj i z marszu będę najsilniejszy w grupie, tymczasem na siłowni chłopaki na przysiad biorą takie ciężary, których ja nie chciałbym brać na plecy… Ale i ze mną jest już coraz lepiej, a do ligi jeszcze sporo czasu, bo zaczynamy grać dopiero w październiku.